fbpx

Używamy plików cookies do zbierania informacji dotyczących korzystania z serwisu Muzeum Warszawy i jego oddziałów. W każdej chwili możesz zablokować obsługę plików cookies w swojej przeglądarce. Pamiętaj, że zmiany ustawień w przeglądarce mogą ograniczyć dostęp do niektórych funkcji stron internetowych naszego serwisu.

pl/en
Aktualności

11.10.2021 / Aktualności, Muzeum Woli, Spacery warszawskie

Żelazna – ulica pełna kontrastów

Żelazna – ulica pełna kontrastów

Przy Żelaznej stały fabryki, zakłady wytwórcze, magazyny, szkoły oraz domy mieszkalne – kamienice z handlem, usługami i drobną wytwórczością w przyziemiu i wyżej.

Mieszkali tu głównie robotnicy i mieszczanie, ewangelicy, katolicy i żydzi.

Niezbyt szeroka, lecz z ruchem tramwajowym. Żelazna miała charakter głównie użytkowy, przechodni, czy przelotowy.

Ciągnęły tędy pochody robotników w czasie rewolucji 1905 roku, przewaliła się tędy największa strzelanina i pościg samochodowy dwudziestolecia międzywojennego. Po II Wojnie światowej Żelazna stała się centrum Dzikiego Zachodu i dopiero wtedy doczekała się miejsca w literaturze, o czym na spacerze. Do dziś jednak próżno szukać opracowań i książek jej poświęconych. 

Ulica czeka na swoich odkrywców.

Czas trwania: 1,5 h

Dla kogo: dla młodzieży i dorosłych ciekawych historii Warszawy

Co ze sobą zabrać na wyprawę?
Naładowany telefon komórkowy i słuchawki.

Pobierz treść spaceru napisaną tekstem łatwym do czytania (PDF, 58KB).

Dla chętnych: przed spacerem pobierz i wydrukuj kartę z zadaniami dla dzieci (plik PDF).

Spacer przygotowała: Katarzyna Żukowska

Przygotowaliśmy mapę, na której zaznaczyliśmy miejsca w których zostały wykonane poszczególne zdjęcia. Mapę można otworzyć w aplikacji Google Maps na swoim telefonie, klikając w prostokąt w jej prawym, górnym rogu. Żeby wrócić do opisów poszczególnych miejsc, należy wrócić do przeglądarki i tej strony.

Spacer wiedzie przez ulicę Żelazną. Zaczyna się przy skrzyżowaniu z Alejami Jerozolimskimi i prowadzi do Nowolipia.

Niektórym punktom towarzyszą nagrania, jeśli nie masz możliwości ich odsłuchania, pod nagraniami znajdziesz transkrypcje.

Aleje Jerozolimskie

Najmłodszy odcinek Żelaznej połączył ulicę Złotą z Alejami Jerozolimskimi. W 1844 roku przecięły ją tory drogi żelaznej, która miała połączyć Warszawę z Wiedniem. Pierwszy pociąg parowy przejechał tędy 14 czerwca 1845 roku i dotarł do Grodziska Mazowieckiego.  

Przedpole barykady na ulicy Żelaznej, Sylwester Braun ps. Kris, sierpień 1944, AN 49831

Tory biegły wówczas na poziomie ulicy, zaś Aleja Jerozolimska obsadzona była rzędami smukłych topoli. Od Marszałkowskiej do Żelaznej ciągnęło się zaplecze techniczne kolei. Nieopodal tego miejsca powstawały remizy, warsztaty, w tym warsztat instrukcyjny i w końcu szkoła kolejarska. Północną pierzeję Alei Jerozolimskich zdominowała zatem kolej. Tory podzieliły zachodnią część miasta na część północną i południową.

Nieopodal skrzyżowania z Żelazną przez zaledwie kilkanaście lat stał dodatkowy dworzec, zwany Kaliskim. Służył on linii kolejowej wiodącej przez Łowicz i Łódź na Śląsk. Został zburzony już w 1915 roku przez uciekające wojska rosyjskie.

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, władze państwowe zajęły się projektem budowy kolei średnicowej w stolicy. Tory miały zniknąć pod poziomem ulicy, w wykopie, i dalej w tunelu. Realizacja planu odmieniła ten odcinek Żelaznej. Ulica zyskała gładkie skrzyżowanie z Alejami Jerozolimskimi. 

Powstał tu wówczas także monumentalny dom pracowników kolei, który do dziś dnia dominuje nad tym odcinkiem Żelaznej. Ma formę wielkomiejskiej kamienicy z elementami nawiązującymi do historycznych stylów architektonicznych. Zwracają uwagę trójkątne wykusze oraz narożniki w formie przywodzącej na myśl bastiony dawnych twierdz. Formą przypominają kartkę złożoną w harmonijkę. Dom rozbudowano w latach 50, domykając czworobok budynku. Kamienica ma 7 kondygnacji. Jest szeroka. Na ostatnim piętrze znajduje się przestronny taras. Poszarzały tynk gdzieniegdzie odpada. W niektórych miejscach widać gołe cegły i dziury po kulach z Powstania Warszawskiego.

Po drugiej stronie ulicy Żelaznej wznosiła się prosta, funkcjonalistyczna bryła Dworca Pocztowego, którego budowa została przerwana przez II wojnę światową. Tu oraz w Domu Kolejarza walczyli Powstańcy Warszawscy. Oddział „Warszawianka” II Zgrupowania AK „Chrobry” opuścił Dom Kolejarza dopiero 2 października 1944 roku. W szeregach „Warszawianki” walczył Witold Pilecki.  

Niedokończony Dworzec Pocztowy został ostatecznie rozebrany w latach 2006-7. Powstaje tu dziś kompleks sklepów, butików, restauracji i kawiarń, które mają przyciągnąć i zatrzymać warszawiaków spieszących przez Aleje Jerozolimskie i Żelazną.

Odcinek Żelaznej pomiędzy Alejami Jerozolimskimi, a kolejną przecinającą ją ulicą, czyli Chmielną jest dosyć krótki. Wyobraźmy sobie, że stoimy na środku ulicy. Gdy zwrócimy się plecami do Alej Jerozolimskich po naszej lewej stronie znajduje się budowa wspomnianego kompleksu sklepów. Po prawej stronie stoją dwa budynki. Pierwszy z nich to niewysoki, szarobeżowy biurowiec z ciemno niebieskimi dużymi oknami. Okna są lustrzane i odbijają otoczenie wokół. Drugi budynek to również opisany już wcześniej dom pracowników kolei.

Chmielna

Na skrzyżowaniu ulicy Żelaznej z Chmielną zobaczyć można jedną z najstarszych kamienic na Woli. Narożny dwukondygnacyjny budynek to odbudowany dom z początku lat 60 XIX wieku. 

Jest bardzo prosty. Białe, nowoczesne okna rozmieszczone są symetrycznie na obydwu kondygnacjach. Budynek ma płaski brązowy dach. Kolor ten jest również powtórzony na fasadzie budynku w formie wąskiego cokołu, okalającego go od ziemi.

Po drugiej stronie zachował się zespół trzech kamienic z przełomu XIX i XX wieku. Tworzą obraz zwartej pierzei ulicy XIX wiecznego miasta. Kamienice zostały zbudowane z czerwonej cegły, co wyróżnia je na tle innych budynków. Wieńczy je pomarańczowy gzyms. Budynki ozdabiają również kute balustrady balkonów.

Skrzyżowanie ulic Żelaznej i Chmielnej, Sylwester Braun ps. Kris, 4 sierpnia 1944, Warszawa, AN 49532

Przyziemie trzech kamienic z adresami Chmielna 126, 128 i 130 zachowało oryginalną dekorację. To boniowanie, czyli rowki biegnące wzdłuż ściany, w regularnych odstępach. Białe bonie różnią się nieznacznie w każdej z trzech kamienic, jednak okna i dach pozostają na podobnym poziomie, co czynią z trzech budynków całość. Zostały wybudowane w tych samych latach, około 1897 roku. 

Ze ścian powyżej parterów kamienic skuto tynki w latach 60 XX wieku. Zniszczono oryginalne zdobienia, pozostawiając na wierzchu brunatne, chropowate cegły. Niski narożny dom naprzeciwko stracił w czasie powojennej odbudowy wysoki mansardowy dach, zaś przyziemie przebudowano tak, że zniknęły szerokie okna wystawowe. 

Wiele kamienic, które przetrwały II Wojnę Światową, przeszło podobną „modernizację”. Przedwojenne budynki mieszkalne pozbawiano oryginalnego stylu, upodabniając je do nowych bloków i do siebie nawzajem. Podobny los spotkał kamienicę, która stanowi kolejny przystanek spaceru. 

Do bram trzech kamienic można zajrzeć. Wejść można na podwórko kamienicy z numerem 126, najbliżej skrzyżowania, zaś przez kratę środkowej kamienicy zobaczyć można zniszczony dziedziniec. W kamienicy z numerem 130 zachowały się XIX-wieczne drewniane wrota. Kilka sklepików i restauracja działa nadal w narożnej kamienicy przy ul. Żelaznej. 

Złota

Nad skrzyżowaniem Żelaznej i Złotej dominuje jedna z największych kamienic Warszawy. Dom wybudowano dla Wolfa Krongolda w końcówce XIX wieku. Nazywano go „pekinem”. W gwarze warszawskiej oznaczało to duży zatłoczony dom, zamieszkany przez wszystkie warstwy społeczne. Dziś kamienica przebudowywana jest przez prywatnego inwestora. Na zewnątrz przywrócone zostaną pierwotne zdobienia.  

Na razie narożny budynek jest przykryty płachtą imitującą elewację budynku. Ale już niedługo zamieni się w luksusowy apartamentowiec. Zostanie mu przywrócony przedwojenny blask. Poszarzały tynk zostanie zamieniony na elegancką beżową fasadę. Pierwsze dwie kondygnacje zostaną ozdobione boniowaniem. Znajdą się tu również pilastry, gzymsy i polichromie. Całość zwieńczy dekoracyjna attyka. 

Kamienica wyjątkowo przetrwała wojnę w dobrym stanie. Oficyny nadawały się od razu do zamieszkania, część frontu odbudowano. Dawne luksusowe mieszkania podzielono, całość budynku przeznaczono na mieszkania komunalne. Przedwojenny Pekin ponownie wypełnili lokatorzy, ożyły lokale na parterze, pojawiły się tu sklepy i usługi. 

Kamienica tętniła zatem życiem przez ponad sto lat, od 1899 do 2003 roku. Już w latach 20 XX wieku określana była jednakże jako biedna i zaniedbana. Budynek dalej zdegradowano po wojnie. Zdarto zewnętrzne zdobienia, a całość otynkowano na szaro. Wnętrz nie przebudowano i nie przystosowano do nowych standardów. W środku na wyższych piętrach pozostał labirynt mrocznych przejść, jednoizbowe mieszkania, wspólne ubikacje na korytarzach i krzywe drewniane schody w wąskich klatkach wokół podwórka-studni. Brakowało instalacji gazowej, centralnego ogrzewania, ciepłej wody.

Ostatnie dni kamienicy w dawnym kształcie uwiecznione zostały w filmie Ewy Borzęckiej pt. „Pekin. Złota 83”. Mieszkańcy żegnają się z domem, w którym niektórzy spędzili kilkadziesiąt lat, zastanawiają się dokąd się przeniosą, co zabiorą ze sobą do nowych miejsc.

Pan Mirosław, filmowiec amator, krąży z kamerą po pustych korytarzach, nagrywa współlokatorów i współlokatorki, przyjaciół. Jego i innych mieszkańców obserwuje czuła kamera dokumentalistki. Uwiecznia rozmowy przez okna wychodzące na dziedziniec, życie wewnętrzne monumentalnej kamienicy, negocjacje o klucz do toalety. Przy bramie jeszcze toczy się życie towarzyskie, ale upływa ono w atmosferze pożegnania. 

W 2018 roku otwarto nowy rozdział w historii budynku. Kamienica w środku zostanie całkowicie przebudowana, lecz odzyska dawny wygląd zewnętrzny. Powstanie luksusowy apartamentowiec z podziemnym parkingiem.  

Sienna

Kamienica z adresem Żelazna 43 ma okna przysłonięte płytą OSB. Zabezpieczenia pojawiły się jesienią 2019 roku. Rok później pojawiła się informacja, że budynek wpisany został do rejestru zabytków przez Mazowieckiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Jest to jedna z ostatnich kamienic w Warszawie, gdzie zachowały się dwa dziedzińce. 

Budynek ma cztery kondygnacje. Szary tynk odpada miejscami ze ścian. Na parterze znajdują się obdrapane kraty od opuszczonych lokali usługowych. Zniszczona kamienica kontrastuje z nowoczesną zabudową ulicy. 

W głąb kamienicy zajrzeć można przez bramę. Jej ściany wyłożone są biało zielonymi kafelkami, dziś już mocno zniszczonymi. Podobnie jak stiuki zdobiące sufit przejścia. Przez bramę widać ścianę oficyny i pierwsze podwórko.

Spółdzielczy Dom Handlowy "Feniks" przy skrzyżowaniu ul. Żelaznej i Siennej. Na jezdni widoczny samochód GAZ M24 Wołga. Widoczny przystanek autobusowy i pozostałości trakcji tramwajowej.
Spółdzielczy Dom Handlowy "Feniks" przy skrzyżowaniu ul. Żelaznej i Siennej, Rutkowska Grażyna, 1972, NAC

Kamienice zaczęły powoli wyrastać w okolicy w latach 60 XIX wieku. Były to domy czynszowe z mieszkaniami na wynajem. Od strony ulicy budowano ozdobny front. Za nim stały oficyny, które tworzyły czworoboczny dziedziniec. Wiele kamienic miało dwa zestawy oficyn i kolejny przejazd bramny w głębi podwórka. Największe kamienice miały nawet trzy dziedzińce.  

Dziedziniec należał jeszcze w dużym stopniu do ulicy. Często mieściły się tu sklepy, zakłady i warsztaty. Większość dziedzińców miała około 140 m2 wielkości. W tej przestrzeni toczyło się życie mieszkańców oficyn, na dziedziniec wychodziły okna ich mieszkań. Tu także znajdowały się śmietnik, wygódka, rynsztok i studnia do czerpania wody. 

W późniejszych latach duże eleganckie mieszkania od frontu były kanalizowane lub od razu budowane z wszelkimi udogodnieniami. Jedno lub dwuizbowe mieszkania w głębi budynku już nie. Od frontu klatki schodowe wykładane były marmurem, wnętrza zdobione sztukateriami, czyli wystającymi zdobieniami z motywami roślinnymi, czy geometrycznymi. W oficynach panowały dużo gorsze warunki. 

Ogromny głód mieszkaniowy, który zaczął się w Warszawie już w pierwszej połowie XIX wieku sprawiał, że nie tylko malutkie mieszkanka w oficynach były przeludnione. Na przełomie wieków zamieszkiwano już dosłownie każdy kąt kamienicy; łącznie z piwnicą i poddaszem, oraz drewnianymi tymczasowymi konstrukcjami w rogach dziedzińców. 

Fasada kamienicy z numerem 43 przylega do kolejnego budynku jeszcze sprzed I Wojny Światowej, czyli kamienicy z adresem Żelazna 43a. Narożnik Żelaznej i Chmielnej jeszcze w latach 70 zajmowała duża kamienica o zniszczonej, wygładzonej fasadzie. Została rozebrana w drugiej połowie lat 70. Po jej wyburzeniu powstał tu bazarek. Bazarek zaś zniknął w 2001 roku. Dziś pierzeję ulicy Żelaznej, na narożniku z ulicą Sienną, uzupełnia apartamentowiec o charakterze nowoczesnej kamienicy. Ze starą architekturą łączą go wykusze oraz gabaryty i bryła dostosowana do sąsiedniej zabudowy. 

Naprzeciwko handel kwitł w Domu Handlowym Feniks. Feniks – „Mister Warszawy” roku 1972, czyli najlepszy budynek postawiony w tamtym roku w mieście – przetrwał do 2009 roku. Współczesny biurowiec po drugiej stronie ulicy nawiązuje do dawnego Feniksa jedynie nazwą. 

Narożna nowoczesna bryła ma beżowy kolor. Ściana od strony Żelaznej jest niemal w całości przeszklona, co wyróżnia budynek na tle innych zabudowań.

Prosta

Ten krótki odcinek Żelaznej przeszedł w ostatnich latach całkowitą przemianę. Przebudowana została stara fabryka Norblina.

Naprzeciwko niej zbudowano nowoczesny wieżowiec, który zastąpił na tym placu mennicę. Tam gdzie dzisiaj wznoszą się szklany ściany Mennica Legacy Tower przed wojną stały kamienice a dalej okazały gmach Szkoły Handlowej Zgromadzenia Kupców. Szkoła zaś powstała na gruncie po przedsiębiorstwie ogrodniczym Ulrichów, które kwitło tu przez niemal cały wiek XIX. 

Po południowej stronie skrzyżowania z Łucką bieleją odnowione budynki fabryki Norblina. Powyżej wznoszą się ciemne ściany nowoczesnej architektury biurowca nadbudowanego nad zabytkowymi obiektami. 

Samo nazwisko Norblin przywołuje jeszcze czasy króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Ojciec założyciela przedsiębiorstwa był artystą, który w obrazach i rysunkach uwiecznił Warszawę XVIII wieku. Syn założył w 1820 roku zakład platerniczy. Na Żelazną przedsiębiorstwo przeniesiono w 1882 roku. Wówczas była to już jedna z największych metalurgicznych fabryk dawnego Królestwa Polskiego. Fabryka przetrwała obie wojny i po 1945 roku wznowiono tu walcownię metali. Powstały tu także w późniejszych latach Muzeum Przemysłu i Teatr Scena Prezentacje. Współczesny „Norblin” łączył będzie funkcje centrum handlowego z biurowcem i ekspozycją dotyczącą historii miejsca. 

Poszczególne sklepy, kawiarnie, biura i muzeum zostaną ulokowane w ceglanych niewysokich budynkach. Zdecydowano się również zachować historyczne elementy takie jak tory transportowe i płyty żeliwne. Wkomponowane w nowoczesną część zabudowy podkreślą postindustrialny charakter miejsca.  

Drugim poprzemysłowym obiektem, który widać ze skrzyżowania jest położony przy ul. Pereca niski ceglany budynek dawnego browaru Hermana Junga. Cofa nas on w wyobraźni do czasów, gdy przy Żelaznej i w okolicy, działało wiele browarów, garbarnie i inne mniejsze i większe zakłady rzemieślnicze i przemysłowe. Jest to parterowa, niewysoka budowla ze spadzistym dachem. 

Nad skrzyżowaniem dominuje jednak budynek postawiony dla spółdzielni mieszkaniowej Dembud. Wysoki jasnożółty budynek ma oryginalna formę. To dumny reprezentant architektury lat 90. Nawiązuje w gabarytach i detalach do kamienic. Uwagę przyciągają niebieskie półokrągłe wykusze, mansardowy dach z oknami, ozdobne zwieńczenie narożnika, a przy tym proste otwory okien i skromne materiały zastosowane na fasadzie. Budynek skrywa w środku pamiątkę po społeczności żydowskiej Warszawy. Na dziedzińcu stoi niski prosty ceglany budynek, który w XIX wieku mieścił synagogę Icchaka Meira Altera – cadyka z Góry Kalwarii. Nie można niestety wejść do środka i zobaczyć obiektu, chyba, że po umówieniu ze spółdzielnią lub mieszkańcami. 

Grzybowska

W Muzeum Woli prezentowana była niedawno wystawa pt. „Przemiany. Krajobraz Woli po 1989 roku”. Na skrzyżowaniu ulic Grzybowskiej i Żelaznej widzimy przemiany opisywane na ekspozycji. Na niewielkiej przestrzeni sąsiadują budynki reprezentujące różne epoki i style. Są tu ruiny i niszczejące zabytki, a obok nowoczesne wysokościowce. Żelazna odzwierciedla zjawiska i problemy, które kształtują miasto; bardzo szybki rozwój przy braku planowania.

Grzybowska - Perspektywa ulicy Żelaznej w kierunku północnym widziana z okna mieszkania Autorki. Z lewej fragment zrujnowanej kamienicy przy ul. Żelaznej 68 i zaparkowana ciężarówka Star 25, dalej grupa osób zgromadzonych wokół wypadku samochodowego. W tle z prawej kamienica przy ul. Żelaznej 64
Grzybowska, Rutowska Grażyna 1972 – 1974, NAC

Na rogu Grzybowskiej i Żelaznej niszczeją pozostałości Fabryki Wyrobów Żelaznych “Duschik i Scholtze”, założonej tu w 1875 roku. 

Jest to niewielki fragment muru z czerwonej cegły ozdobiony prostymi pilastrami. Na murze wiszą dwie tablice. Na jednej z nich znajduje się informacja o historii Getta Warszawskiego. Druga tablica prezentuje jego lokalizację na tle siatki warszawskich ulic. Została odlana z brązu w postaci wypukłych elementów, dzięki tym możemy wyczuć ją pod palcami. 

Ponadto na chodniku przylegającym do muru pod nogami możemy wyczuć płyty oznaczające przebieg murów getta. 

Obok zieje dziura po słynnej kamienicy z adresem Żelazna 65. 

Z jednej strony otoczona jest szarym murem, na którym znajdziemy biało-niebieski znak informujący o tym, że jest to zabytek. 

Tu stała brama do Getta Warszawskiego. Bramę i kamienicę uwieczniono na zdjęciu z roku 1941 lub 42. Do zniszczenia kamienicy przyczyniła się budowa sąsiedniego osiedla “Żelazna” S.B.M. Dembud z pierwszej połowy lat 90 – osłabione mury nie wytrzymały intensywnych prac budowlanych na nowym osiedlu.

Naprzeciwko, po drugiej stronie ulicy Żelaznej, wznosi się stumetrowej długości ściana szesnasto kondygnacyjnego bloku osiedla “Za Żelazną Bramą” z przełomu lat 60 i 70. 

To szary, prosty blok z rzędami dużych tzw. francuskich okien. Surowa bryła mieści ponad 300 mieszkań. Jest to jeden z 19 taki samych bloków mieszczących się na terenie Mirowa. 

Skrzyżowania dopełnia nowy wieżowiec oraz nowszy apartamentowiec Mennica Residence z wysokim przeszklonym wejściem i eleganckim liternictwem na froncie.

W bliższej perspektywie wzdłuż ulicy Żelaznej widać też ścianę zachowanej secesyjnej kamienicy, a na skos obły srebrno-kremowy biurowiec “Centrum Żelazna” – siedzibę Zarządu Transportu Miejskiego.

Widać tu wiele funkcji, które od zawsze pełniła Żelazna i wiele ulic Warszawy; fabryki sąsiadowały z budynkami mieszkalnymi, na poziomie ulicy dominowały handel i usługi. Najnowsza zabudowa odtwarza te funkcje. Zniknął przemysł, lecz w większości nowych budynków, czy to mieszkalnych czy biurowców, przyziemia oddane zostały na kawiarnie, restauracje i sklepy.

Grzybowska, Rutkowska Katarzyna, 1969 – 1974, NAC

Krochmalna

Na skrzyżowaniu Żelaznej z Krochmalną zachowały się trzy kamienice sprzed I Wojny Światowej. To ostatnie relikty zabudowy ul. Krochmalnej, ulicy żydowskiej, biednej i barwnej. Opisywali ją pisarze Issac Bashevis Singer i Stefan Żeromski. Pisali o mieszkańcach, ich sklepikach, pracowniach, synagogach, mieszających się zapachu chleba i rynsztoku. Tablica na domu po północnej stronie upamiętnia mieszkającego tu przed wojną kompozytora Mieczysława Wajnberga. Artysta wyjechał z Warszawy w 1939 roku. Prawie 15 lat po wojnie napisał operę poświęconą Holokaustowi pt. „Pasażerka”.   

Kamienice zachowały się w bardzo złym stanie. Widoczne są liczne zniszczenia. Ściany są obdrapane a część okien została zabita deskami. Większość mieszkań oraz lokali na parterze stoi pusta. 

Dwie z trzech kamienic to budynki narożne. Stanowią czytelny układ zamknięcia dwóch pierzei przy ul. Krochmalnej. 

Kamienica mieszcząca się pod adresem Żelazna 64 to duży sześciokondygnacyjny budynek z kutymi balkonami. Fasadę zdobiły płaskorzeźby, które zachowały się tylko w niewielkim stopniu. Kamienica mieszcząca się po drugie stronie jest w najgorszym stanie.  Zbudowana jest z czerwonej cegły. W bramie wjazdowej można odnaleźć ślady po zielonych kaflach i zdobieniach przy suficie. Przylega do niej prosta, otynkowana, niewielka kamienica z kutymi balkonami. 

Kamienice, które przetrwały II Wojnę Światową oraz okres wyburzeń i zaniedbań doby PRL, nazywane są ostańcami. Podobnie jak ostańce-skały na polach, ostańce-budynki były i są wyizolowane z otoczenia. Po wojnie stały wśród ruin. Później wokół nich powstawały osiedla bloków. W latach 90 wtapiały się w nowe otoczenie. Pierzeje niektórych ulic uzupełniane były biurowcami lub budynkami mieszkalnymi, dopasowanymi wielkością do dawnej zabudowy. 

Obszar współczesnego Mirowa nazywany był po wojnie przez warszawiaków Dzikim Zachodem. Zburzone domy, zniszczone zabudowania fabryk, puste place tworzyły przez wiele lat trudną przestrzeń, zamieszkiwaną przez szemrane towarzystwo.  

Ulica Żelazna doczekała się miejsca w literaturze dzięki Leopoldowi Tyrmandowi. Bohaterowie kryminału pt. „Zły” przemierzają Żelazną samochodami, autobusami i na piechotę, krecą się po jej dorzeczu, czyli przecznicach. Pisarz przywołuje obrazy okolicy i motywy popkulturowe, łotrzykowskie sprzed wojny i wplata je w wartką akcję osadzoną w Warszawie lat 50’. 

Tu, na skrzyżowaniu z Krochmalną Tyrmand umieszcza bar „Słodycz”, bar podłej „IV kategorii”, chociaż oficjalnie istniały trzy. W głębi Krochmalnej znajduje się warsztat samochodowy inżyniera Wilgi, który jest członkiem potężnej grupy przestępczej, zwalczanej przez tytułowego „Złego”. 

Współcześnie na rogu znajduje się jedna ze słynnych warszawskich cukierni, cukiernia „Zosicz”, rocznik 1972. To autorska pracownia cukiernicza. Zakupić tu można pyszne tradycyjne pączki i pierniki, jabłka w cieście, bezy, jak również pyszności „na czasie” tj. muffiny i bardziej wykwintne pralinki, makaroniki i ciastka z nutą kwiatową, opracowane przez Panią Zdzisławę Zosicz.  

Chłodna

Ulica Chłodna i dalej Wolska to prastare trakty prowadzące do i z Warszawy.

Samo skrzyżowanie, na którym się zatrzymaliśmy, było bardzo ważne z punktu widzenia komunikacji w mieście. Ciąg ulic prowadzących do Chłodnej i sama „gorąca Chłodna” była traktem przenoszącym warszawiaków od współczesnej Starówki do wolskich przedmieść. Żelazna zaś była najdłuższą ulicą za zachód od Traktu Królewskiego, wiodącą od serca dzielnicy żydowskiej – dzisiejszego Muranowa, aż po Ochotę. 

Żelazna - widok od strony ul. Ogrodowej w kierunku ul. Chłodnej. Z prawej kamienica pod nr 81, z lewej pod nr 74. W tle z prawej kamienica przy ul. Chłodnej 25, z pośrodku ul. Żelazna 66 i dalej ul. Żelazna 64. Widoczna trakcja tramwajowa i torowisko.
Żelazna - widok od strony ul. Ogrodowej w kierunku ul. Chłodnej, 1964, NAC

Widoczne tory i kostkę brukową zachowano w czasie niedawnej rewitalizacji Chłodnej. Odnowa ulicy była jedynie powierzchowna. Nie uda się już przywrócić jej dawnego blasku. Przed wojną była to promenada robotniczej Dzielnicy Zachodniej. Po torach jeździły pierwsze tramwaje konne, potem elektryczne. Chłodną spacerowano w niedziele oglądając wystawy eleganckich sklepów. Odwiedzano kina i kawiarnie, podziwiano fragment Śródmieścia wśród biednych uliczek dzielnicy przemysłowej.  Spośród ozdobnych kamienic Chłodnej wojnę przetrwała tylko jedna. Jej fasada bieleje po lewej stronie, to tzw. Kamienica pod Zegarem. 

Swoją nazwę zawdzięcza zegarowi, który umieszczony jest na wysokości drugiej kondygnacji. Jest to bogato zdobiona secesyjna kamienica.  Wyróżnia się półokrągłymi wykuszami, które sprawiają że fasada zdaje się falować. Kamienicę zdobią również płaskorzeźby z kartuszami oraz roślinnymi motywami. Pomiędzy rzędami okien umieszczono pilastry. A przy balustradach balkonów stoją rzeźby amorków. 

Tu gdzie dzisiaj jest placyk i dalej wysoki blok, przed wojną stała ozdobna kamienica z „Barem dla wszystkich” w narożniku. Naprzeciwko, po drugiej stronie Chłodnej, znajdowała się niska starsza kamieniczka zaprojektowana przez Henryka Marconiego.

Dziś stoi tu pomnik w postaci dwóch par wysokich słupów. Słupy znajdowałyby się bardzo blisko fasad wymienionych budynków. Znaczą one miejsce, w którym na początku 1942 roku Niemcy wznieśli kładkę spinającą dwie części getta warszawskiego, wyniesioną ponad poziom ulicy i mur oddzielający getto. Miejsce po murze oznaczone zostało linią i napisem wtłoczonymi w chodnik.

Słupy mają ponad 10 metrów. Obłożone są okładziną z brązu krzemowego, który nadaje im zielonkawy kolor. Pomiędzy słupami rozciągają się cztery światłowody. Ich światło wyznacza ślad kładki, która łączyła małe i duże getto.

W dwóch słupach wyświetlane są trójwymiarowe zdjęcia. Wydobywają się z nich także dźwięki dawnej ulicy Chłodnej. 

Wspominany Henryk Marconi był także autorem projektu widocznego stąd kościoła św. Karola Boromeusza. 

Jest to neorenesansowy kościół zbudowany na planie krzyża łacińskiego. Fasada poprzedzona jest przedsionkiem i zwieńczona trójkątnym tympanonem i dwiema wieżami.  Na uwagę zwracają także rzeźby znajdujące się przy schodach prowadzących do głównego wejścia.  Są to przedstawienia ojców kościoła: świętych Augustyna, Ambrożego, Grzegorza i Hieronima

Innym obiektem upamiętniającym żydowską społeczność Warszawy jest „Dom Kereta” z 2012 roku. Szukać go należy kilka kroków dalej wzdłuż Żelaznej, między kamienicą z adresem Żelazna 74 a wysokim blokiem na samym skrzyżowaniu. Dom jest wpasowany pomiędzy oba budynki i ma szerokość nieco ponad półtora metra. Nawiązuje do m.in. do ciasnoty getta i kryjówek Żydów w okupacyjnej Warszawie.

Etgar Keret to izraelski pisarz i filmowiec, jego ojciec ukrywał się w czasie wojny w Warszawie. Instalację artystyczną zaprojektował Jakub Szczęsny z grupy projektowej Centrala. Nie wiedząc o jego istnieniu trudno go znaleźć. 

Leszno

Ten fragment współczesnej Alei Solidarności pierwotnie nosił nazwę Leszno i wielu warszawiaków nadal go tak nazywa. Po wojnie władze komunistyczne dały ulicy za patrona Karola Świerczewskiego, generała radzieckiej Armii Czerwonej. Ta nazwa objęła wówczas ciąg ulic wzdłuż nowej trasy W-Z, czyli Wschód-Zachód, od Pragi do Woli. Współczesna Aleja Solidarności także łączy brzegi Wisły. 

Jest to jeden z najbardziej gwarnych odcinków ulicy Żelaznej. Przejeżdżające tramwaje wydają charakterystyczne dźwięki, po chodnikach spieszą ludzie.   

Najstarszym odcinkiem ulicy Żelaznej była gruntowa droga łączą dwie jurydyki; Leszno i Nowolipie. Jurydyka Leszno, czyli prywatne miasteczko założone przez dwóch panów Leszczyńskich, podskarbiego wielkiego koronnego Bogusława i kanclerza wielkiego koronnego Jana, była zamieszkiwana głównie przez ewangelików. Jej główną drogą była ulica wytyczona z polecenia Leszczyńskich, nazwana na ich cześć właśnie Leszno. 

Jej dzieje odzwierciedlają wieloreligijną historię Warszawy. Założyciele jurydyki pochodzili z rodziny kalwińskiej. W połowie XIX wieku pod numerem 16 powstał tu stojący po dziś dzień budynek kościół Ewangelicko-Reformowanego. Dodać można w tym miejscu także ciekawostkę, że w XVII wieku istniał tu bazar ormiański. Co najważniejsze jednak Leszno było “Alejami Jerozolimskimi” żydowskiej dzielnicy – jak określił ulicę Józef Hen, wybitny pisarz, który pamięta okolicę ze swojego dzieciństwa. Żydzi zaczęli się tu osiedlać w drugiej połowie XIX wieku. Józef Hen wspomina także, że to jedna z najlepiej oświetlonych słońcem ulic Warszawy.

Nad skrzyżowaniem ulic Żelaznej i dawnej ulicy Leszno dominuje gmach Urzędu Dzielnicy Wola. Jego front powstał po wojnie, jednak dłuższy bok budynku, położony wzdłuż Żelaznej, to przedwojenny budynek mieszczący Publiczne Szkoły Powszechne. 

Duży brązowy budynek przyciąga wielu interesantów. Wejście prowadzi przez arkady, nad którymi znajduje się złoty napis Warszawa – Wola. Budynek zdobi boniowanie a także pilastry. Wieńczy go biały gzyms a nad nim szary dach.

Na skrzyżowaniu przetrwała przedwojenna kamienica. Na jej narożniku działa apteka. Apteka istniała tu także przed wojną i w latach powojennych, to niezwykła, jak na Warszawę, ciągłość. 

Żytnia

Wielu warszawiaków może powiedzieć „Jestem z Woli”. Najsłynniejszy warszawski szpital położniczy, Szpital św. Zofii, stoi na skrzyżowaniu ulicy Żelaznej i Nowolipki. Od 1912 roku przyszło tu na świat ponad dwieście tysięcy dzieci. Został wybudowany z inicjatywy świetnego lekarza, niestrudzonego społecznika i pisarza Stanisława Zaborowskiego. W Warszawie istniało wówczas jedynie kilka małych „przytułków” dla rodzących. Zaborowski stworzył pierwszy w mieście zakład leczniczy zapewniający kobietom godną opiekę i leczenie.

W 2004 roku szpital został rozbudowany. Do trzykondygnacyjnego budynku dodano nowe skrzydło. W ten sposób jasna otynkowana bryła została połączona z nową przeszkloną częścią.

Dzięki dokumentacji możemy zajrzeć do wnętrz pionierskiej placówki medycznej z tamtego okresu. W niewielkich salach, zapewniających pacjentkom prywatność i spokój, znajdowało się 36 miejsc. Dodatkowe łóżka można było ustawić na szerokich jasnych korytarzach. W suterenach, czyli podziemiu z oknami nisko nad ulicą, znajdowały się kotłownia, kuchnia i pralnia z windami, mieszkania dla zespołu obsługi. 

Na parterze podziwiać można było ozdobne niebieskie kafle, którymi wyłożono ściany do połowy wysokości piętra. Witraże w oknach barwiły światło korytarza. Starano się w ten sposób ocieplić szpital, uczynić go przyjaźniejszym miejscem.  

Sale porodowe znajdowały się na pierwszym piętrze. Większa sala, służąca do porodów naturalnych, przeznaczona była dla dwóch położnic. Mniejsza była salą operacyjną dla jednej pacjentki. 

Do szpitala przyjmowano bezpłatnie uboższe kobiety z okolicznych środowisk robotniczych i żydowskich. Przewidziano tu jednak także płatne sale dla zamożniejszych.

Szpital wybudowano naprzeciwko pałacyku. Niski budynek pałacyku to obecnie najstarszy obiekt zwiedzanej ulicy. Jego historia sięga XVIII wieku. 

Obecny kształt pałacu różni się od pierwotnego budynku. Został on odbudowany w stylu klasycystycznym. Jasną, kremową elewację zdobią białe pilastry. Pośrodku znajduje się portyk z dwoma kolumnami. Pałac zwieńczony jest trójkątnym tympanonem z płaskorzeźbą.

Przed pałacem znajdują się dwie oficyny o żółtej elewacji i jasnozielonym trójkątnym dachu. Zasłaniają one częściowo widok na pałac.  

Dalej, na samym końcu Żelaznej, stoją jeszcze trzy przedwojenne kamienice. Ich mury pamiętają czasy getta. W latach 1942-43 cały dom z numerem 103 zajmowało niemiecki oddział SS. Dowodzono stąd wywozem ludzi do obozów śmierci. 

Dofinansowano ze środków Muzeum Historii Polski w Warszawie w ramach programu „Patriotyzm jutra”.