05.08.2024 / Aktualności, Izba Pamięci przy Cmentarzu Powstańców Warszawy
Piekło na ziemi: 80. rocznica Rzezi Woli
Rzeź Woli uznawana jest za największą pojedynczą masakrę ludności cywilnej dokonaną podczas II wojny światowej. W trakcie jej trwania systematycznie mordowano cywilów (wliczając kobiety, dzieci, lekarzy, chorych i starców), palono domy, gwałcono i grabiono. Do dziś jest to zbrodnia nierozliczona: nigdy nie udało się ukarać jej sprawców, w tym SS-Gruppenführera Heinza Reinefartha, któremu udało się doczekać spokojnej starości na niemieckiej wyspie Sylt.
Piekło
Gdy tylko wiadomość o wybuchu Powstania Warszawskiego dotarła do Wilczego Szańca (siedziby Adolfa Hitlera położonej w Prusach Wschodnich), niemalże natychmiast dowództwo niemieckie podjęło decyzję o unicestwieniu stolicy Polski wraz ze wszystkimi mieszkańcami. Heinrich Himmler, reichsführer SS, został głównodowodzącym działań, a szefem sił mających spacyfikować Warszawę – SS-Gruppenführer Erich von dem Bach-Zelewski. Zniszczona stolica Polski miała być przykładem dla innych mówiącym, że z Niemcami nie należy zadzierać. Specjalne zadanie stłumienia buntu, a także wzmocnienia sił niemieckich przypadło w udziale Heinzowi Reinefarthowi, któremu w krótkim czasie przyległa etykieta „kata Woli”.
W siłach uderzeniowych (złożonych głównie z Wehrmachtu i SS) służyło mnóstwo obcokrajowców (najczęściej ze wschodu), kolaborantów i różnego rodzaju kryminalistów. W powojennych relacjach świadków zbrodni natknąć się można na informacje, że żołnierze mówili najczęściej po rosyjsku i ukraińsku, a w zeznaniach nazywani byli „kałmukami”, „włosowcami” i „Mongołami”. Odziały tłumiące, w liczbie ok. 7 tysięcy osób, mające za zadanie odblokowanie głównych arterii stolicy, „zasłynęły” jednak głównie niebywałą skalą zbrodni wojennych. Mordowano bez skrupułów, najczęściej za pomocą broni maszynowej, nie oszczędzając ciężarnych kobiet (często wpierw gwałconych) i dzieci. Masowo przepędzano ludność z mieszkań, które natychmiast palono, wrzucając do środka granaty. Urządzano zawody strzelania „do celu” (w których to za cel służyły główki małych dzieci) i umyślnie głodzono. Wielokrotnie zmuszano do niebywałego wysiłku, jak np. we wnętrzu Kościoła św. Stanisława, kiedy to aresztowanych i stłoczonych w środku ludzi zmuszono do stania przez wiele godzin. W trakcie trwania wolskiej masakry, po pewnym czasie wydawano nawet dyspozycje, by mordować ludzi z bliska kolbami karabinów w celu zaoszczędzenia amunicji.
Szał mordowania skończył się dopiero po wydaniu rozkazu dem Bacha o zaprzestaniu masakry, wynikającego po części z powodów humanitarnych, a po części z jego własnych doświadczeń w ZSRR, które podpowiadały mu, że brutalność tylko wzmacnia opór okupowanych.
Szacuje się, że w trakcie trwania Rzezi Woli zginęło ok. 30 tys. osób. Prawdziwa liczba zabitych jest niestety trudna do oszacowania z racji tego, że duża część ofiar została spalona. Szczególnie szokujący jest fakt, że – za wyjątkiem Oskara Dirlewangera, dowódcy pułku złożonego z kryminalistów, który zginął w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach we francuskiej niewoli – żaden z bezpośrednio odpowiedzialnych za Rzeź Woli dowódców nie został nigdy pociągnięty do odpowiedzialności. Von dem Bach wprawdzie spędził ostatnie lata w więzieniu, natomiast za warszawskie zbrodnie nie odpowiedział nigdy. Zmarł w 1972 roku. Reinefarth natomiast wiódł po wojnie dostojne życie jako burmistrz miasta Westerland na wyspie Sylt, umierając w roku 1979.
Byle przeżyć
Żaden opis skali terroru dziejącego się na Woli nie będzie w stanie oddać przeżyć osób, które przetrwały masakrę i przez lata swoimi wspomnieniami stanowiły świadectwo tamtych dni. Wśród ocalałych z Rzezi Woli warto wspomnieć przede wszystkim o jednej osobie, która w egzekucji straciła całą swoją rodzinę.
Piątego sierpnia 1944 r. ciężarna Wanda Lurie została zapędzona wraz z setkami mieszkańców Woli na teren fabryki Ursus przy ulicy Wolskiej. Towarzyszyła jej trójka własnych dzieci, w wieku 11, 6 i 3 lat. Po dotarciu na miejsce rozpoczęła się egzekucja, w której odział sił tłumiących Powstanie zaczął mordować wszystkich przybyłych na miejsce. Zabito wszystkie dzieci Wandy, a ona sama – ciężko ranna – przeczekała pod ciałami zabitych dwa dni. Poruszające się w jej brzuchu dziecko pomogło jej się ocknąć, dzięki czemu resztą sił udało jej się wyjść spod stosu ciał na ulicę. Po ponownej łapance została ewakuowana do obozu przejściowego w Pruszkowie, gdzie urodziła syna. Nazwała go Mścisław.
Wanda Lurie, nazywana z biegiem czasy polską Niobe, zmarła 21 maja 1989 roku. Mścisław zmarł 22 czerwca 2018 r. Jest autorem wspomnień o swojej matce, w której zawarł również relację z Rzezi Woli. Losy Wandy Lurie do dzisiaj stanowią jedno z najbardziej wstrząsających świadectw Rzezi Woli.
Zbrodnia czy ludobójstwo?
Pomimo pojawiających się współcześnie na łamach prasy prawicowej i katolickiej określeń Rzezi Woli jako ludobójstwa[1], wśród prawników i historyków panuje raczej konsensus, że masakr, które rozpoczęły się 5 sierpnia, nie można zaliczyć do tej kategorii. Podkreśla to m.in. kanadyjski profesor prawa specjalizujący się w prawach człowieka oraz tematyce ludobójstw, William Schabas. Zaznacza on, że, gdyby do wydarzeń na Woli zastosować definicję ludobójstwa przyjętą na Konwencji w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa, nakładała by ona „wymóg aby atak wiązał się z zamiarem zniszczenia, w całości lub części określonej grupy narodowej, etnicznej, rasowej lub religijnej jako takiej.”[2] Według badacza należałoby w tym wypadku postawić pytanie: czy – analizując sierpniowe wydarzenia – pojawił się zamiar zniszczenia całej grupy? Ekspert podkreśla, że ludność Woli stanowiła tylko ułamek grupy narodowościowej, w tym wypadku polskiej. Konkluduje: „Niektóre argumenty wspierają zdanie tych, którzy dążą do uznania, że w sierpniu 1944 roku na Woli popełniono ludobójstwo. Osobiście jednak przychylam się do poglądu, że chyba nie tędy droga. Zdaję sobie sprawę, że niektóre argumenty mogą przekonywać do interpretacji iż mamy do czynienia z ludobójstwem jednakże – patrząc na sprawę całościowo – sądzę, że argumenty przemawiające przeciwko takiemu tokowi rozumowania są mocniejsze. (…)”.[3] Ekspert tematyki zbrodni i zagłady, Lech M. Nijakowski, pisze o Rzezi Woli jako o „ludobójstwie częściowym”. W definicji „częściowego ludobójstwa” autor wskazuje, że taka forma przemocy nie ogranicza się tylko do politycznego i okupacyjnego terroru. Bierze się w niej na celownik „określoną grupę narodową, rasową czy też religijną i dopuszcza się wobec niej przemocy, w której giną także kobiety i dzieci oraz ludzie przypadkowi.”[4] W przypadku Rzezi Woli można więc mówić w kategorii częściowego ludobójstwa narodu słowiańskiego.[5] Odwołując się do definicji ludobójstwa stworzonej przez Rafała Lemkina, pioniera badań nad tym zagadnieniem, Prof. Piotr Madajczyk podkreśla natomiast, że ludobójstwa nie należy postrzegać przez skalę brutalności tylko poprzez celowość zniszczenia pewnej grupy ludności.[6] Według niego, jeśli „koncepcję Lemkina przyjmiemy za podstawę, to rzeź Woli jako taka ludobójstwem nie była, była natomiast częścią ludobójczej polityki nazistowskich Niemiec prowadzonej wobec narodu polskiego.”[7]
Pamięć o zbrodni
Nie zważając na opinie dotyczące kwalifikacji prawnej Rzezi Woli, spory w polskim społeczeństwie – w którego części przeważa pogląd, że sierpniowe masakry były ludobójstwem – z pewnością nie ucichną. 5 sierpnia warto jednak przede wszystkim pamiętać o wydarzeniach sprzed 80 lat, gdyż ostatnie osoby, które naocznie je widziały, odchodzą.
Tekst: Szymon Smolnicki-Woźniak
[1] Rzeź Woli jako ludobójstwo przedstawiana jest też chociażby w książce „Rzeź Woli. Zbrodnia nierozliczona” Piotra Gursztyna (Warszawa 2021 r.) czy też na wystawie „Wola 1944: Wymazywanie, Ludobójstwo i sprawa Reinefartha” (2022 r.) przygotowanej przez Instytut Pileckiego
[2] W. Schabas, Kwalifikacja prawna rzezi Woli [w:] Wola 1944. Nierozliczona zbrodnia a pojęcie ludobójstwa, str. 87-90
[3] Tamże
[4] L. M. Nijakowski, Ludobójstwo. Historia i socjologia ludzkiej destrukcyjności, str. 172-173
[5] Tamże, str. 175
[6] P. Madajczyk, II Wojna światowa i Powstanie Warszawskie – szukanie właściwych terminów [w:] Wola 1944. Nierozliczona zbrodnia a pojęcie ludobójstwa, str. 30
[7] Tamże
Zdjęcia:
1. Narada żołnierzy niemieckich tłumiących Powstanie Warszawskie, Warszawa 1944 r., Domena Publiczna
2. Kościół Św. Stanisława, pocztówka z początku XX wieku, Domena Publiczna
3. Pomnik Matki, fot. Tomasz Kaczor