28.10.2021 / Aktualności, Spacery warszawskie
Śladem niezwyczajnych i zwyczajnych nazw ulic warszawskich
Nazwa ulicy to w istocie narzędzie funkcjonalne służące zarządzaniu miastem uraz wspierające użytkowanie miasta.
Bez nazw w dużym mieście gubimy się bezsprzecznie. Tu nie wystarczy powiedzieć, że coś znajduje się koło poczty, dwie przecznice za dworcem, za kościołem… Bo przecież któraż to poczta? Jaki dworzec? Który kościół?
Są ciekawe i banalne, zrozumiałe i tajemnicze, komunikują wprost i poprzez skojarzenia, bywają wymagające, są ładne i brzydkie. Przespacerujmy się z nimi!
Czas trwania: 1,5 h
Dla kogo: dla młodzieży i dorosłych ciekawych historii Warszawy
Spacer przygotował: Paweł Weszpiński
Spacer wiedzie od Ronda Zgrupowania AK „Radosław” w stronę Powązek i kończy się w okolicach ulicy Glinianej, która nawiązuje do pokładów tego surowca i dziejów lokalnych cegielni.
Co ze sobą zabrać na wyprawę?
Naładowany telefon komórkowy i słuchawki.
Niektórym punktom towarzyszą nagrania, jeśli nie masz możliwości ich odsłuchania, pod nagraniami znajdziesz transkrypcje.
Dla chętnych: przed spacerem pobierz i wydrukuj kartę z zadaniami dla dzieci (plik PDF).
Przygotowaliśmy mapę, na której zaznaczyliśmy miejsca w których zostały wykonane poszczególne zdjęcia. Mapę można otworzyć w aplikacji Google Maps na swoim telefonie, klikając w prostokąt w jej prawym, górnym rogu. Żeby wrócić do opisów poszczególnych miejsc, należy wrócić do przeglądarki i tej strony.
Skwer Tadeusza Zawadzkiego „Zośki”
Nasz spacer zaczyna się w miejscu popularnym, rozpoznawalnym przez wielu mieszkańców miasta dzięki wielkiemu nagromadzeniu usług.
To miejsce to duże centrum handlowe, przy rondzie Zgrupowania A.K. Radosław (dawne rondo Babka). Startujemy spod wielkiego napisu reklamującego centrum na początku alejki prowadzącej wprost do wejścia głównego.
Nasz spacer zaczyna się w miejscu popularnym, rozpoznawalnym przez wielu mieszkańców miasta dzięki wielkiemu nagromadzeniu usług. To miejsce to duże centrum handlowe, przy rondzie Zgrupowania A.K. Radosław (dawne rondo Babka). Startujemy spod wielkiego napisu reklamującego centrum na początku alejki prowadzącej wprost do wejścia głównego.
Ogromny napis Westfield Arkadia jest swoistą brama wejściową prowadzącą na duży teren zielony – skwer przed wejściem do budynku centrum. Tu każdy wie, dokąd przyjechał, ogromna nazwa jest tożsama z nazwą celu podróży. Napis w sposób jednoznaczny i oczywisty informuje, że znajdujemy się przed miejscem handlowym. Tymczasem nie każdy wie, że owa nazwa to wielka (jak wielki jest sam napis) zmyłka.
Cały obszar nosi bowiem od 2019 roku imię Tadeusza Zawadzkiego „Zośki” (1921 – 1943), harcmistrza, bohatera „Szarych Szeregów” – konspiracyjnego Związku Harcerstwa Polskiego czasów II wojny światowej i bohatera książki Aleksandra Kamińskiego „Kamienie na szaniec”. Zastanówmy się, czy takie miejsce to dobre upamiętnienie „Zośki”? Czy to dobre miejsce na upamiętnienie kogokolwiek? Czy nie powinno pozostać bez sztucznej, pamiątkowej nazwy? Zastanówmy się, czy ktokolwiek używa oficjalnej nazwy skweru?
Warto przy okazji wiedzieć, że obecny poziom skweru, ten sam co okolicznych ulic, jest dość nową forma ukształtowania terenu. Przed powstaniem centrum handlowego, otwartego w 2004 roku, w miejscu skweru znajdowało się duże obniżenie terenu. Albo precyzyjniej – obszar dawnej bocznicy kolei obwodowej był otoczony powojennymi już nasypami ulic Juliana Marchlewskiego (od 1990 roku Aleja Jana Pawła II), ul. Mariana Buczka (od 1991 roku ul. Zygmunta Słomińskiego) oraz Ronda Babka (od 2001 roku Rondo Zgrupowania AK „Radosław”).
Ulica Pamiętajcie o ogrodach
Od skweru T. Zawadzkiego „Zośki” idziemy wzdłuż budynku „Arkadii” chodnikiem ul. Zygmunta Słomińskiego i skręcamy w ul. Pamiętajcie o ogrodach.
Od skweru T. Zawadzkiego „Zośki” idziemy wzdłuż budynku „Arkadii” północnym chodnikiem ul. Zygmunta Słomińskiego i skręcamy w ul. Pamiętajcie o ogrodach.
Ulica, która doprowadziła nas do skrzyżowania jest dość nową, jak na historię miasta arterią. Powstała w 1958 roku, nosząc pierwotnie imię działacza socjalistycznego i komunistycznego Marian Buczka (1896 – 1939), a od 1991 roku Zygmunta Słomińskiego, prezydenta Warszawy w latach 1927 – 1934, inżyniera budownictwa i urzędnika państwowego. Warto pamiętać o tym patronie, jakże często mylonym z Antonim Słonimskim, poetą, dramatopisarzem, prozaikiem i felietonistą.
Przejdźmy jednak do odchodzącej w lewo niewielki ulicy. Nazywając w 2015 roku ulicę, która ze względu na swą specyfikę określana jest jako bezadresowa, można było pozwolić sobie na odrobinę poezji w nazwie. Bo przecież nazwa ta sięga swym brzmieniem do wiersza Jonasza Kofty pod takim właśnie tytułem, znanego chyba bardziej jako piosenka do muzyki Jana Pietrzaka.
„Pamiętajcie o ogrodach, przecież stamtąd przyszliście, w żar epoki użyczą wam chłodu, tylko drzewa, tylko liście.”
Skąd taka nazwa? Otóż ulica znajduje się w miejscu, w którym po II wojnie światowej funkcjonował duży teren ogródków działkowych. Ogródki, czy też ogrody powoli znikają, ustępując miejsca deweloperskiej wielkomiejskiej zabudowie mieszkaniowej. I być może jedyną pamiątką po rekreacyjnych, kwietnych, owocowych i warzywnych ogródkach działkowych będzie ta dość tajemnicza nazwa.
Pewnym śladem nazewniczym utrwalającym historię miejsca jest też nazwa kompleksu mieszkaniowego po wschodniej stronie ulicy. Niestety autorzy posiłkowali się, niezgodnie z zadami tworzenia nazw miejskich, językiem angielskim ustając nazwę: „Central Garden”.
Niektórzy motywację nazwy ulicy wiążą też ze stykiem ulicy z nazwanym wcześniej rondem Jonasza Kofty. W rzeczywistości możemy mówić o dwóch uzupełniających się motywacjach – przytoczonej wcześniej oraz tej związanej z patronem ronda.
Rondo Jonasza Kofty (1942 – 1988)
Idziemy wzdłuż ul. Pamiętajcie o ogrodach do znajdującego się na jej końcu niewielkiego ronda Jonasza Kofty (1942 – 1988). Zatrzymajmy się na chwilę w tym miejscu.
Idziemy wzdłuż ul. Pamiętajcie o ogrodach do znajdującego się na jej końcu niewielkiego ronda Jonasza Kofty (1942 – 1988). Zatrzymajmy się na chwilę w tym miejscu.
Dwa lata przed nazwaniem ulicy Pamiętajcie o ogrodach, w roku 2013 niewielkiemu rondu na tyłach „Arkadii” nadano nazwę utrwalającą pamięć o Jonaszu (właściwie Januszu) Kofcie – poecie, dramaturgu, satyryku, piosenkarzu i malarzu.
Twórca ten jest powszechnie znany z licznych piosenkarskich interpretacji jego wierszy. Należą do nich choćby „Song o ciszy” („…bo gdy się milczy , milczy, milczy to apetyt rośnie wilczy na poezję co być może drzemie w nas…”, wykonanie m.in. Czerwony Tulipan), „Jej portret” („Naprawdę jaka jesteś nie wie nikt…”, wykonanie m.in. Bogusław Mec), „Radość o poranku („Jak dobrze wstać skoro świt…”, wykonanie m.in. Iwona Lorenc), „Brat” („I wtedy nagle brat mi zbladł, zatoczył się i wpadł pod blat…”, wykonanie m.in. Zbigniew Zamachowski).
Jeden z utworów Kofty utrwalony został też w poznanej chwilę temu nazwie ulicy „Pamiętajcie o ogrodach”. Zastanówmy się, czy wypełnienie miasta nazwiskami zasłużonych osób jest rzeczywiście upamiętnianiem tych postaci? Czy pamięć o człowieku o uznanym dorobku potrzebuje wsparcia, sygnału, dopowiedzenia poprzez poświęceniu mu skrawka przestrzeni miasta? Może tak? A może to po prostu uspokojenie sumień potomnych?
Nazwy ulic, placów, rond w mieście lokowane są na dwa sposoby, ich położeniem rządzi reguła albo przypadek. Rondu Kofty imię nadano w istocie nieco z przypadku, za przyczyną tego, że powstało miejsce – tak zwany obiekt nazewniczy i za przyczyną tego, że autor ten nie patronował dotąd żadnej ulicy. Reguła nazewnicza zaistniała zaś dopiero przy nazywaniu sąsiedniej ulicy, owej Pamiętajcie o ogrodach.
Zuchthaus, czyli dom poprawy
Od ronda Jonasza Kofty odchodzi ku wschodowi i ku zachodowi ulica, biegnąca wzdłuż torów kolei obwodowej.
Przespacerujmy się nią w stronę Dworca Gdańskiego.
Od ronda Jonasza Kofty odchodzi ku wschodowi i ku zachodowi ulica, biegnąca wzdłuż torów kolei obwodowej. Przespacerujmy się nią w stronę Dworca Gdańskiego.
W miejscu, w którym dziś wyrasta nowe osiedle, a jeszcze niedawno zieleniły się ogrody działkowe, w roku 1737 powstał szczególny obiekt w przestrzeni miasta – Zuchthaus, czyli dom poprawy.
Trafiali tu tzw. ludzie luźni, czasowo napływający do Warszawy, niestali oraz drobni przestępcy. Trafiali tu też chłopi, kierowani tam przez swych panów – ci mieli obowiązek dostarczania dla nich żywności na cały okres trwania aresztu. Było to w istocie więzienie, do którego przepisy zakazywały przyjmować ludzi chorych oraz tak zwanych „szalonych”. Poddawani byli, jak byśmy dziś powiedzieli, resocjalizacji poprzez pracę, trafiając do prywatnych przedsiębiorców i stanowiąc dla nich tanią siłę roboczą. Owe prace były nazywane „pokutami”, a obowiązkiem dyrektora domu poprawy było dopilnowanie, „aby pokuty były egzekwowane”.
Istnienie zuchthausu miało znaczący wpływ na strukturę funkcjonalną tej części miasta. W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XVIII wieku powstałą tu m.in. manufaktura tkacka oraz fabryka tytoniu.
Sądzić można, że waśnie „pensjonariusze” zuchthausu stali się „patronami” okolicznych ulic, takich jak Kłopot, Pokorna, Zuchthazowa i Smutna. Do dziś zachowały się dwie nazwy, będące jednocześnie jedynymi przestrzennymi śladami domu poprawy. To ulice Pokorna i Kłopot.
Ulica Kłopot
Od wschodniego krańca ulicy Kłopot udajemy się wzdłuż niej ku zachodowi, zatrzymując się w połowie tylnej ściany Arkadii.
Od wschodniego krańca ulicy Kłopot udajemy się wzdłuż niej ku zachodowi, zatrzymując się w połowie tylnej ściany Arkadii.
Pierwotne położenie ulicy Kłopot było inne, niż dziś. Odchodziła od znanego już nam zuchthauzu ku południowemu wschodowi, przechodząc dalej w ul. Bonifraterską.
Jej współczesne położenie jest przykładem przywracania dawnych nazw miejscowych w przestrzeń ich pierwotnej lokalizacji. Zastanówmy się, że takie przywracanie dawnych nazw jest właściwym tropem nazewniczym współczesnego miasta?
Według jednego z przypuszczeń nazwa ulicy Kłopot nawiązywała właśnie do nieodległego, nieistniejącego już domu poprawy i do jego pensjonariuszy – osób sprawiających kłopoty.
Nie jest to jednak jedyne możliwe wyjaśnienie pochodzenia nazwy, odnotowanej w źródłach po raz pierwszy w 1770 roku. Nazwę można wiązać również z pobliską własnością Mateusza Kłopockiego, łowczego ziemi rawskiej powiązaną z nim nazwą terenową Kłopockie.
W dawniejszych interpretacjach znajdujemy też nawiązanie do kłopotów, jakie mieli okoliczni mieszkańcy z sadzawkami oraz ze stawami powstałymi w wyniku spiętrzeń na rzece Drnie. Jak czytamy w materiałach Komisji Brukowej
„woda (…) staje się smrodliwa i okolice tamte zarażająca”.
Warto zwrócić uwagę na miejsce, w którym się zatrzymaliśmy. Otóż jeszcze w XVIII i XIX wieku mniej więcej tu, gdzie dziś wyjeżdżają samochody z parkingu centrum handlowego płynęła wspomniana już rzeka Drna, kierując swe wody dalej w stronę Żoliborza i cytadeli. Ślady wcześniejszego biegu rzeki znajdziemy jeszcze w czasie spaceru. Śladem biegu dolnego, bliskiego jej ujścia do Wisły jest obniżenie fosy cytadeli.
Rondo Zdzisława Maklakiewicza (1927 – 1977)
Przechodzimy dalej ul. Kłopot do ronda Zdzisława Maklakiewicza, przy wylocie ul. Błońskiej.
Przechodzimy dalej ul. Kłopot do ronda Zdzisława Maklakiewicza, przy wylocie ul. Błońskiej.
Zdzisław Maklakiewicz, rodowity warszawiak, był jednym z najmłodszych żołnierzy Armii Krajowej i uczestnikiem Powstania Warszawskiego w Batalionie „Kiliński”. Rozpoczęte w Krakowie studia aktorskie zakończył w Warszawie. Był aktorem m.in. warszawskich teatrów „Syrena”, „Teatru Polskiego”, „Teatru Powszechnego”, „Teatru Narodowego” i „Teatru Rozmaitości”. Od laty 60. grał głównie w filmach, licznych filmach. Znany jest zwłaszcza z ról wyrazistych postaci drugoplanowych, komediowych odgrywanych często wspólnie z Janem Himilsbachem.
Stąd ronda upamiętniające obu aktorów sąsiadują ze sobą. Oba znajdują się przy ul. Kłopot, doskonale pasującej nazwą i po trosze swą genezą do ich charakterystycznych ról cwaniaków, tzw. filozofów przedmieścia.
Bodaj najpopularniejszym filmem z udziałem Z. Maklakiewicza jest „Rejs” Marka Piwowskiego z 1970 roku. Do najpopularniejszych słów z ról Maklakiewicza należy opowieść:
„A w filmie polskim, proszę pana, to jest tak: nuda… Nic się nie dzieje, proszę pana. Nic. Taka, proszę pana… Dialogi niedobre… Bardzo niedobre dialogi są…”
Opowieść tę kierował do scenicznego partnera – Jana Himilsbacha.
Nazwa ronda istnieje od 2013 roku. Rondo znajduje się w miejscu skrzyżowania ul. Kłopot z ul. Błońską. Nazwa ta, podobnie jak znany nam Kłopot, umiejscowiona została w ramach odtwarzania dawnych nazw miejscowych. I podobnie jak Kłopot nie jest położona dokładnie w miejscu dawnej Błońskiej. Tu znów nasuwa się nam pytanie o zasadność przywracania dawnych nazw. Oraz, co szczególnie ważne, czy nazwa taka nie powinna być opatrzona wyjaśnieniem zarówno genezy określenia, jak i genezy położenia.
Rondo Jana Himilsbacha (1931 – 1988)
Idziemy dalej ul. Kłopot, pod wiaduktem Al. Jana Pawła II, dochodzimy do na kolejnego ronda – poświęconemu pamięci Jana Himilsbach.
Idziemy dalej ul. Kłopot, pod wiaduktem Al. Jana Pawła II, dochodzimy do na kolejnego ronda – poświęconemu pamięci Jana Himilsbach.
W umiejscowieniu nazwy ronda, nadanej w 2013 roku, upatrywać można dwóch motywacji. Z jednej strony jest to sąsiedztwo ronda Z. Maklakiewicza, z którym tworzył doskonały duet aktorski (m.in. w filmie „Rejs”). Z drugiej zaś strony, i to jest pierwotna, główna motywacja położenia nazwy rondo Jana Himilsbacha, jest bliskie sąsiedztwo Cmentarza Powązkowskiego.
W latach 1956 – 1968 Himilsbach był kamieniarzem właśnie na tym cmentarzu. Jego wcześniejsza ścieżka zawodowa wiodła przez pracę w kamieniołomach w Strzegomiu, w kopalni w Kostuchnie, na kutrach bałtyckich, w warszawskich Zakładach Konserwacji Architektury Monumetalnej…
Aktorstwem zajął się dość późno, debiutując w filmie „Rejs” w 1971 roku, tworząc od tego czasu wyjątkowy, charakterystyczny, komediowy duet aktorski ze Zdzisławem Maklakiewiczem. Choć nie było to motywacją nadania nazwy ronda naw linii ulicy Kłopot, można łączyć patrona ronda z motywacją nazwy ulicy poprzez kolizję z prawem, w jaką wszedł Himilsbach w 1947 roku. Komediowy charakter ról Jana Himilsbacha i charakter odgrywanych postaci doskonale korespondują z wystawionym w Mińsku Mazowieckim, skąd pochodził, aktem chrztu aktora. W akcie tym czytamy datę urodzenia: 31 listopada 1931 roku. A data taka w kalendarzu nie istnieje. Od ronda odchodzi ul. Parysowska – to również przywrócenie (w 2013 roku) dawnej, nieistniejącej już w przestrzeni nazwy, blisko jej pierwotnej lokalizacji.
Ulica Burakowska
Idziemy dalej ul. Kłopot, która za zakrętem przy niewielkiej stacji gazowej zamienia się w ul. Burakowską.
Zatrzymajmy się na zakręcie.
Idziemy dalej ul. Kłopot, która za zakrętem przy niewielkiej stacji gazowej zamienia się w ul. Burakowską. Zatrzymajmy się na zakręcie.
Ulica przechodzącą dziś ogromne przemiany urbanizacyjne, w swym zagospodarowaniu ma wciąż cechy ulicy peryferyjnej. Znajdowała się na uboczu miasta, mimo, że włączono ją do Warszawy w kwietniu 1916 roku w ramach tzw. wielkiej inkorporacji, zarządzonej przez niemieckiego gubernatora Hansa von Beselera w czasie niemieckiej okupacji podczas I wojny światowej.
Nazwa ulicy pochodzi od kierunku, w którym prowadziła. Ulicą, a raczej drogą to można było dotrzeć z Powązek do wsi Buraków, gdzie dziś znajduje się osiedle WSM Rudawka pomiędzy ulicami Elbląską i Armii Krajowej.
Bieg długiej niegdyś ulicy został przerwany w 1876 roku budową kolejowej linii obwodowej (między obecnymi dworcami Warszawa Gdańska i Warszawa Zachodnia). Od 2013 roku odcinek ul. Burakowskiej na północ od kolei nosi nazwę ul. Anny German (właściwie Anna Wiktoria German-Tucholska, 1936 – 1982) – piosenkarki, kompozytorki i autorki tekstów. Zmiana nazwy nastąpiła w ramach porządkowania nazw trwale przerwanych w przestrzeni ulic, 137 lat po przecięciu ulicy linią kolejową.
Jeśli stojąc na naszym zakręcie popatrzymy pomiędzy na północny-zachód, dojrzeć możemy za torami dawną ulicę Burakowską. Tego typu zmiany, choć burzą dawny, ukształtowany historycznie układ nazewniczy, mają duże znaczenie dla bezpieczeństwa mieszkańców miasta. Służby ratownicze zdążając ulicą, przy której ma miejsce zdarzenie, nie napotkają bariery nie do pokonania w sytuacji gdy liczy się każda sekunda.
Rogatki Powązkowskie
Zdążając ulicą Burakowską w stronę zmniejszających się numerów adresowych dochodzimy do ul. Powązkowskiej. Skręcamy w nią w lewo i przechodzimy jej krótki fragment do ul. Okopowej.
Zdążając ulicą Burakowską w stronę zmniejszających się numerów adresowych dochodzimy do ul. Powązkowskiej, skręcamy w nią w lewo i przechodzimy jej krótki fragment do ul. Okopowej.
Jeśli spojrzymy na miejsce na środku przejścia dla pieszych w osi ul. Okopowej, możemy wyobrazić sobie niewielki budynek rogatki powązkowskiej. Był to jeden z wjazdów do miasta przez sanitarno-policyjno-administracyjny wał ziemny, usypany w 1770 roku na polecenie marszałka wielkiego koronnego Stanisława Lubomirskiego. Wały nie miały w zasadzie w chwili powstania znaczenie militarnego, rozwój technik wojskowych pozwalał wszak w owym czasie na dość łatwe sforsowanie takiej przeszkody. Funkcja związana z regulacją ruchu do i z miasta miała więc pierwszorzędne znaczenia. Regulacja ta była dobrym narzędziem ochronnym miasta przez potencjalną zarazą – nadciągającą dżumą, która jednak do miasta nie dotarła.
Rogatki powązkowskie nie przetrwały II wojny światowej. Wały Lubomirskiego zamknęły miasto i ograniczyły jego rozwój przestrzenny, mówiąc w pewnym uproszczeniu, do pierwszej wojny światowej. W 1882 roku Nastąpiło bowiem niewielkie rozszerzenie granicy w rejonie ulic Wolskiej i Żytniej. W wyniku istnienia wałów Warszawa nie rozlewała się w okoliczną przestrzeń, jej zabudowa stawała się natomiast coraz gęstsza i wyższa, za gęstość zaludnię niewyobrażalnie rosła.
Śladem wałów, inaczej okopów Lubomirskiego jest ul. Okopowa, którą udamy się dale. Warto przy tum pamiętać, że ul. Okopowa nie jest jedynym nazewniczym śladem dawnych umocnień miejskich. Podobną genezę maja nazwy: ul. Podwale (pod murami obronnymi Starej Warszawy) i ul. Wałowe (w śladzie wału Zygmuntowskiego).
Ulica Okopowa
Udajemy się wzdłuż ul. Okopowej ku wylotowi ul. Stawki. Zatrzymujemy się na wysokości dawnej garbarni
Udajemy się wzdłuż ul. Okopowej ku wylotowi ul. Stawki, zatrzymujemy się na wysokości dawnej garbarni.
Nasza trasa obejmuje niewielki odcinek ul. Okopowej, utworzonej około 1875 roku. Jej przebieg, jak już wiemy odtwarza przebieg dawnych wałów Lubomirskiego, a ściślej drogi przedokopowej biegnącej wzdłuż okopów po ich wewnętrznej stronie.
Jednak historia przebiegu zarówno wałów, a zatem i linii ulicy jest zdecydowanie starsza. Wały usypano w taki sposób, by nie wprowadzać w ich obręb obszaru trudnego do zagospodarowanie, a jednocześnie by móc wykorzystać naturalne warunki terenowe do zmniejszenia dostępności wału. Taką barierą terenową było dolina rzeczna. Wały usypano zatem w przybliżeniu wzdłuż nurtu nieistniejącej już dziś rzeki Drny. Drna (inaczej Drzasna), płynęła najpewniej z okolic dawnego Dworca Głównego i placu A. Zawiszy. To jej dolina stała się zatem barierą, na której oprzeć było można przebieg sanitarno-policyjno-administracyjnego wału ziemnego. Od nazwiska marszałka obiekt nazywany był wałami (albo okopami) Lubomirskiego. A od okopów właśnie pochodzi nazwa ulicy Okopowej, początkowo nazywanej Przedokopową.
Pierwotny przebieg ulicy Okopowej znajdziemy dziś w jej zachodniej nitce, bliższej cmentarzom powązkowskim. Nitka wschodnia, wzdłuż której się udamy powstała w latach 90-tych XX wieku. Stoimy na wysokości dawnej garbarni – Fabryki Garbarskiej Temlera i Szwede.
Zostawmy jednak historię przemysłu, by popatrzeć na nazewnictwo ulic. Po przeciwnej stronie ul. Okopowej odchodzi przy stacji benzynowej dość wąska uliczka, biegnąca wzdłuż Cmentarza Powązkowskiego. Motywacja nazwy ulicy wobec jej wielkiego sąsiedztwa jest w zupełności oczywista – to ulica Spokojna.
Ulica Stawki
Dochodzimy do ul. Stawki i udajemy się nią w kierunku wschodnim.
Dochodzimy do ul. Stawki i udajemy się nią w kierunku wschodnim.
W nazwie ul. Stawki kryje się historia miejsca, wypływająca z dziejów geologicznych obszaru Warszawy. W rejonie tym znajdowały się pokłady gliny, które wykorzystywano do produkcji cegieł w okolicznych cegielniach. Rozwój miasta wymagał użycia dużej ilości materiału, stąd w rejonie dzisiejszych Stawek powstawały liczne, stale powiększane zagłębienia powyrobiskowe, w sposób naturalny wypełniane wodą. Tak powstawały liczne stawy, które dały początek dzisiejszej nazwie.
Jeśli prześledzilibyśmy przemiany przestrzenne tego miejsca na dawnych planach miasta, niezmiernie czytelne stałoby się powiększanie obszaru zajętego przez owe stawy, czy też inaczej glinianki.
Inne wyjaśnienie wiąże nazwę ze stawami utworzonymi w wyniku spiętrzeń wód niesionych przez znana już nam rzekę Drnę.
Nazwa ul. Stawki funkcjonuje od 1784 roku, wcześniej była to nazwa miejscowa okolicznych terenów.
Zostańmy jednak przy gliniankach i glinie. Inną pamiątką po wydobywaniu w tej okolicy gliny jest nazwa ul. Glinianej. Nie odwiedzimy jej na tym spacerze, jednak warto o tej nazwie pamiętać. Wszak pierwotna motywacja tej nazwy, podobnie jak ul. Stawki, wiąże się z historią miejsca i dziejów geologicznych obszaru Warszawy. Nawiązując do tutejszych pokładów gliny pośrednio odnosi się też do dziejów lokalnych cegielni. Nazwa poświadczona jest w 1775 roku. Dzisiejsze położenie ulicy różni się od pierwotnej lokalizacji ul. Glinianej. Współczesna nazwa została nadana w 2014 roku, jako odtworzenie historii miejsca i historii nazwy, choć w skróconym i przesuniętym o około 80 metrów na południe przebiegu.
Ulica Parysowska
Idąc ulicą Stawki dochodzimy do Alei Jana Pawła II. Skręcamy w lewo udając się w stroną Arkadii i znanego nam już skweru Tadeusza Zawadzkiego „Zośki”.
Idąc ulicą Stawki dochodzimy do Alei Jana Pawła II, skręcamy w lewo udając się w stroną Arkadii i znanego nam już skweru Tadeusza Zawadzkiego „Zośki”.
Odcinek Alei Jana Pawła II biegnący od ul. Stawki ku północy pokrywa się niemal z dawna ulicą Parysowską. To ta sama nazwa, z którą spotkaliśmy się już mijając ulicę odchodzącą od Ronda Jana Himilsbacha. Tu też w połowie drogi do ronda Zgrupowania AK „Radosław” (d. Rondo Babka) miniemy z lewej strony niezaznaczony w żaden sposób dawny plac Parysowski. Stykał się on z ul. Parysowską w miejscu, w którym mijamy budynek szkoły – technikum samochodowego i rozciągał się trójkątnym kształtem ku zachodowi, aż do widocznej za boiskiem szkolnym dawnej zabudowy garbarni.
Nazwa dawnej ul. Parysowskiej, nazywanej też ul. Paryszewską albo ul. Paryszewszczyzna, nawiązuje do posiadłości rodziny Parysów. Tutejsze grunty stanowiły jurydykę, położoną na dawnej roli Prochowskiej. W końcu XVI wieku była to własność Adama i Andrzeja Parysów. W źródłach znajdujemy nazwy Paryszewskie, grunt im. pp. Parysów, Grunt Parysowski, role i grunta paryszewskie albo na gruntach przedtem zwanych Parysowskimi.
Mijając więc grunta parysowskie docieramy do naszego punktu wyjścia. Na skwerze „Zośki” znajdziemy zapewne ławkę, by odpocząć po pierwszym spacerze po oczywistych i nieoczywistych nazwach ulic Warszawy. Za nami jeden ze spacerów odkrywających znaczenie nazw warszawskich ulic i placów. To tylko 10 z 5600 nazw ulic i placów miasta. Nazwy ulic, motywacje ich nadania, nieoczekiwane znaczenia niech będą kanwą kolejnych wędrówek po mieście.
Tu kończy się na zwyczajny spacer po nieraz nieoczywistych nazwach ulic. Stąd dotrzeć możemy, idąc dalej ul. Smoczą do ul. M. Anielewicza, przy której znajdują się przystanki autobusów miejskich.