fbpx

Używamy plików cookies do zbierania informacji dotyczących korzystania z serwisu Muzeum Warszawy i jego oddziałów. W każdej chwili możesz zablokować obsługę plików cookies w swojej przeglądarce. Pamiętaj, że zmiany ustawień w przeglądarce mogą ograniczyć dostęp do niektórych funkcji stron internetowych naszego serwisu.

pl/en
Aktualności

28.12.2020 / Aktualności, Kultura online

Opowieść o pomniku Adama Mickiewicza

Opowieść o pomniku Adama Mickiewicza

Po zmierzchu, Krakowskie Przedmieście tonie obecnie w pełnej uroku iluminacji. Między innymi za jej sprawą w okresie świąteczno-noworocznym pojawia się tu mnóstwo spacerowiczów. Wyjątkiem w tym czasie jest dzień Wigilii Bożego Narodzenia.

Dwudziestego czwartego grudnia niemal kompletnie pustoszeje, a jego magia na chwilę musi ustąpić magii rodzinnych spotkań przy wigilijnym stole. Jednak w historii Warszawy zdarzały się Wigilie, kiedy pomimo daty uwaga mieszkańców stolicy koncentrowała się w tym miejscu, a ulica gromadziła tysiące podekscytowanych mieszkańców.

Jak upamiętnić wieszcza?

Nasza opowieść, choć rozpoczyna się w Wigilię – to poza Warszawą. 24 grudnia 1798 roku w Nowogródku, bądź pobliskim Zaosiu przychodzi na świat Adam Mickiewicz. O ile dokładne miejsce urodzin poety do dziś nie zostało ustalone, z racji braku zapisu tej informacji w metryce chrztu. Data narodzin wyjaśnia imię jakie swemu synowi wybrali Mikołaj i Barbara Mickiewiczowie.

I choć Adam Mickiewicz przez całe swe życie nigdy nie odwiedził Warszawy, to za jego sprawą warszawiacy tłumnie odwiedzili skwer przy Krakowskim Przedmieściu w Wigilię 1898 roku by spotkać się właśnie z nim.

O zbliżającej się tego dnia setnej rocznicy narodzin narodowego wieszcza jako pierwsza zaczęła przypominać prasa, już w początkach 1897 roku. Pierwszą była Gazeta Radomska, jednak bardzo szybko za jej zresztą sprawą temat podchwyciły periodyki warszawskie. Zaczęły wysuwać coraz to nowe pomysły w jakiej formie upamiętnić poetę i nadchodzącą, wyjątkową rocznicę.

Pojawiały się pomysły ufundowania stypendium jego imienia na Uniwersytecie Warszawskim, zorganizowania poświęconej mu wystawy. Uczynienia zeń patrona jednej z ulic czy wreszcie uhonorowania go tablicą pamiątkową. Im dłużej trwała dyskusja, tym bardziej oczywistym było, że tak postać jak i rocznica zasługują na upamiętnienie znacznie trwalsze – pomnik.

Istotną rolę odgrywały ówczesne okoliczności historyczne i polityczne. Mickiewicz był nie tylko wybitnym poetą i twórcą. W świadomości funkcjonował przede wszystkim jako symbol  i wyraziciel wartości narodowych. Walczył o nie i kultywował je nie tylko piórem, ale i czynem. Aktywnie wspierał przez całe życie walkę przeciw rosyjskiemu zaborcy. Trudno było spodziewać się w tej sytuacji akceptacji przez Rosjan realizacji projektu upamiętnienia jego osoby.

Henryk Sienkiewicz i pomniki Mickiewicza

Ostatnie lata XIX wieku zaczęły dawać pewną dozę nadziei w tej materii. W 1894, po objęciu władzy, przez młodego cara Mikołaja II ucisk polityczny nieco zelżał. Co nie mniej ważne, w Warszawie reprezentował go bezpośrednio nowy generał-gubernator, książę Aleksander Imertyński. Wydawał się prowadzić mniej restrykcyjną, bardziej otwartą i liberalną politykę. Choć, jak później się okazało, były to jedynie działania pozorne. W interesującym nas momencie można było mieć poczucie, że jest szansa na uzyskanie czegoś więcej.

Tej szansy nie zamierzał zaprzepaścić Henryk Sienkiewicz, który pojawia się w tym momencie opowieści, by odegrać w niej  kluczową rolę. Sienkiewicz jednym z największych kultywatorów dorobku i zasług Mickiewicza. Posiadał niemałe już doświadczenie w walce o jego upamiętnienie w pomnikowej formie. Kilkanaście lat wcześniej wystąpił z taką inicjatywą jako pierwszy. Co więcej, był członkiem komisji budowy pomnika Adama Mickiewicza w Krakowie. Był, ponieważ mimo, że pomnik krakowski ostatecznie stanął, to ilość sporów, problemów, afer i chaosu organizacyjnego była dla niego na tyle frustrująca, że wycofał się z jego prac przed finalizacją dzieła mocno zniesmaczony. Pomny tych doświadczeń, w Warszawie postanowił od początku przejąć inicjatywę.

Wiosną 1897 roku zwołuje spotkanie inteligencji warszawskiej, którego efektem jest upoważnienie go do ubiegania się oficjalnie u władz o zgodę na budowę pomnika i zarejestrowanie tym samym komitetu jego budowy. Sienkiewicz wie jedno, czasu jest mało, więc trzeba działać szybko. Trzeba też nie drażnić władzy, działając w tym zakresie rozważnie i jeśli trzeba bardzo ugodowo.

Dlatego też, mimo, że był spiritus movens całej inicjatywy, formalnie zostaje wiceprezesem komitetu budowy pomnika. Na prezesa zostaje wytypowany  książę Michał Radziwiłł, który przez wielu uważany był wówczas najdelikatniej mówiąc za ugodowca wobec władz carskich.

Te decyzje personalne, jak i wyłoniony w wąskim gronie skład całego komitetu budzi lawinę krytyki w wielu środowiskach. Jednak Sienkiewicz ma jasny cel, po rejestracji komitet przystępuje więc możliwie szybko do zbiórki niezbędnych do budowy pieniędzy.

Tu władze postawiły pierwsze ograniczenia, możliwa okazała się zbiórka środków nie przekraczająca sumy 200 tysięcy rubli. Z samą zbiórką nie było problemu. W nieco ponad dwa miesiące wskazany limit został osiągnięty. Środki płynęły dalej od darczyńców nie tylko z terenów Królestwa Polskiego, ale tak naprawdę z całego świata. Skarbnikiem komitetu, czuwającym nad wpłatami został Leopold Kronenberg.

Twórca i miejsce pomnika

Kolejnymi kluczowymi zadaniami komitetu był wybór artysty – projektanta pomnika, a także miejsca gdzie zostanie on ustawiony. Biorąc pod uwagę upływający szybko czas, komitet zdecydował się nie organizować żadnej formy konkursu, wyboru dokonano jedynie po wewnętrznej dyskusji.

Tu znów przydało się doświadczenia autora „W pustyni i w puszczy” z jego krakowskiej działalności. Forma konkursowa wymagałaby czasu i wywołałaby falę niekończących się sporów, na co nie można było sobie pozwolić. Wybór padł na Cypriana Godebskiego. Znamienne jest to, że rzeźbiarz ten wygrał pierwotnie konkurs w Krakowie. Jednak ze względu na zbyt duże koszty realizacji jego propozycja ostatecznie została tam odrzucona. Tym razem Sienkiewicz przeforsował jego kandydaturę.

Pozostało wybrać lokalizację. Rozważano trzy: plac Zielony (dzisiejszy plac Dąbrowskiego), plac Warecki (dzisiejszy plac Powstańców Warszawy) oraz skwer przy Krakowskim Przedmieściu. Ostatecznie pierwszą odrzucono ze względu na zbyt peryferyjne usytuowanie. Natomiast plac Warecki z kolei czekał dopiero na przebudowę i planowane wokół niego nowe inwestycje. Zdecydowano się więc na najbardziej reprezentacyjne miejsce przy Krakowskim Przedmieściu.

Zadania zostały podzielone i ruszono do ich realizacji. Godebski zgodnie z umową przygotował i nadesłał do wyboru dwa różne projekty pomnika. Oba zostały odrzucone, a komitet sprecyzował swe oczekiwania. Z listu, który wysłano do twórcy wynikało, iż chciano projektu prostego, bez alegorii, gdzie Mickiewicz sam w sobie byłby symbolem. Kolejny, przygotowany z uwzględnieniem  sugestii, po korektach – dotyczących choćby sposobu trzymania rąk czy wyglądu płaszcza poety znalazł akceptację.

Oprócz prac nad samą figurą, które Godebski prowadził we włoskiej Carrarze, w Warszawie intensywnie przygotowywano skwer. Wylano fundamenty pod cokół, następnie rozpoczęto budowę okalających go schodów i tarasu. Na skwerze wybudowano także niewielkie kuźnię i szlifiernię. Wreszcie, wzniesiono kilkupiętrowej wysokości drewniane rusztowanie niezbędne przy montażu samej figury po jej przybyciu do Warszawy.

Wyjątkowym i symbolicznym elementem otoczenia pomnika stało się ogrodzenie wykonane z kutej, żelaznej kraty. Jej wykonanie zlecono firmie Zielezińskiego. Kiedy ta zaczęła już prace nad swoim projektem, pojawił się nowy, konkurencyjnej firmy Gostyńskiego, który zachwycił urodą. Ostatecznie oba zakłady doszły do porozumienia – Zieleziński zrezygnował z własnego pomysłu, realizując udostępniony mu projekt Gostyńskiego. Dobro pomnika było dla zaangażowanych w jego realizację najważniejsze.

Ceremonia odsłonięcia pomnika

Czarno-białe zdjęcie. Tłumy ludzi na ulicy przed zasłoniętym wielką płachtą materiału pomnikiem. W tle budynki.
Ceremonia odsłonięcia pomnika Adama Mickiewicza 24.12.1898, Zbiory Fotografii

17 września 1898 roku, przybyłe dwa dni wcześniej do Warszawy, spiżowe wyobrażenie Mickiewicza stanęło na swoim docelowym miejscu. Pomnik był niemal gotowy do uroczystego odsłonięcia. Pozostało jedynie zaplanowanie przebiegu ceremonii i uzyskanie jej akceptacji przez władze.

Niestety,  Henryk Sienkiewicz przeczuwał, że to ostatnie nie będzie formalnością, mimo, iż zakładany plan był nad wyraz skromny. Po powitaniu zgromadzonych przez księcia Radziwiłła, jako przewodniczącego komitetu, Sienkiewicz miał wygłosić jedyne przemówienie. Jego treść przesłana obowiązkowo do cenzury, została w ostatniej chwili odrzucona, zakazano wszelkich przemówień, a nawet pokojowego przemarszu. Dodatkowo, by maksymalnie zmniejszyć ilość uczestników stwierdzono, iż na miejscu będą mogły znaleźć się jedynie osoby posiadające specjalne zaproszenia, w liczbie nie przekraczającej dziesięciu tysięcy.

Wreszcie nadszedł długo wyczekiwany dzień odsłonięcia pomnika. Od najwcześniejszych godzin porannych w kierunku Krakowskiego Przedmieścia, pomimo niesprzyjającej pogody, zmierzały coraz liczniejsze grupy chętnych do zobaczenia na żywo momentu odsłonięcia pomnika. Jednak bezpośrednio na miejsce udało się dotrzeć tylko wybranym.

Kordony wojska i milicji carskiej, wspierane przez ściągnięte do Warszawy oddziały kozackie, przepuszczały jedynie tych którzy mogli okazać się specjalnymi biletami rozdawanymi wcześniej przez komitet budowy pomnika. Wielu wykazywało się dużą dozą sprytu i determinacji, by mimo wszystko dotrzeć na miejsce. Na pewno do tego grona można zaliczyć licznych studentów, którzy już dzień wcześniej ukryli się w pobliskich kościołach św. Anny i karmelickim, obchodząc w ten sposób blokady carskich sołdatów.

Przed  godziną 10 wszyscy byli już na swoich miejscach. Najbliżej namiotu, szczelnie zasłaniającego figurę wieszcza, zgromadzili się członkowie komitetu budowy pomnika, zaproszeni przez nich przedstawiciele różnych korporacji i towarzystw, artyści, a także dziennikarze i korespondenci prasowi. Honorowym gościem była Maria Górecka, córka Mickiewicza.

Uroczystość rozpoczęła się punktualnie, choć słowo uroczystość nabiera tu specyficznego wymiaru. Wszystko trwało bowiem ledwie kwadrans, co więcej w całkowitej ciszy. O pełnej godzinie na znak Cypriana Godebskiego stojąca w gotowości orkiestra odegrała modlitwę autorstwa Stanisława Moniuszki. W tym samym niemal momencie zrzucony został materiał osłaniający figurę i oczom  zebranych  ukazała się ona w całej okazałości. Jeden z księży obchodząc monument poświęcił go.

Henryk Sienkiewicz, który ostatecznie nie uzyskał zgody na swoje przemówienie wystąpił i stanął w milczeniu na czas jego trwania. To milczenie Sienkiewicza jak i tysięcy zgromadzonych wokół było bardziej wymowne od wszystkich najżarliwszych wystąpień jakie tylko można sobie było wówczas wyobrazić. Ciszę przerwała ponownie orkiestra grając na zakończenie kolejny utwór Moniuszki.

Szczęśliwi posiadacze zaproszeń, na których odwrocie wydrukowano inicjały Mickiewicza mieli okazję wykazać się poczuciem humoru i kreatywnością rozwijając ten skrót w zwrot: ani mru mru.

Uczestnicy zgromadzenia coraz liczniej i śmielej podchodzili pod pomnik składając u jego stóp bądź rzucając z oddali kwiaty. Policja i wojsko widząc, iż tłum jest pokojowy nie interweniowały i umożliwiły kolejnym przybywającym na Krakowskie Przedmieście bezpośrednie podejście do pomnika.

Zdjęcie obiektu. Prostokątna kartka z napisem Adam Mickiewicz.
Karta wizytowa Adama Mickiewicza

Inne wydarzenia z Wigilii 1898 roku

To nie koniec wydarzeń związanych z odsłonięciem pomnika w Wigilię Bożego Narodzenia 1898 roku. Członkowie komitetu, udali się po południu do namiestnika cara księcia Aleksandra Imertyńskiego, by dopełnić protokołu i przekazać na jego ręce oficjalne podziękowania dla cesarza za łaskawą zgodę na wystawienie monumentu. Imertyński, musiał mocno odetchnąć. Obawiał się zamieszek i rozruchów, a w konsekwencji zapewne gniewu cara. Nie stało się tak i tym razem był wyjątkowo życzliwy dla swoich gości, w szczególności Sienkiewicza.

W dużo przyjemniejszej atmosferze i gronie podziękowano wkrótce również, a raczej przede wszystkim autorowi dzieła. Na cześć Cypriana Godebskiego, Leopold Kronenberg wydał wielkie przyjęcie. Podczas uroczystego bankietu w Resursie Kupieckiej Henryk Sienkiewicz wręczył rzeźbiarzowi okolicznościowy medal z jednej strony przedstawiający pomnik, a z drugiej  wizerunek jego twórcy.

Zdjęcie medalu. Na medalu płaskorzeźbione popiersie mężczyzny z profilu.
Medal pamiątkowy z wizerunkiem Cypriana Godebskiego wykonany w pracowni Braci Łopieńskich w 1898 roku, Zbiory medalierskie i numizmatyczne

Pomimo sporów, krytyki i wątpliwości opinii publicznej, dotyczących wielu kwestii. Gdy figura Mickiewicza stanęła wreszcie na swym cokole niemal jednogłośnie uznano ją za całość skończoną, spójną i niezwykle udaną.

A propos cokołu. Mówiono, iż car akceptując wystawienie pomnika zaznaczył, iż jest ono warunkowe. Postać nie mogła przewyższać stojącego przed pobliskim Pałacem Namiestnikowskim (mieszczącym wówczas biura generała-gubernatora) pomnika Iwana Paskiewicza, jednego z poprzednich namiestników, szczególnie zażartego zwolennika procesu rusyfikacji. Wyobrażenie poety wykonano więc niższe od swojego spiżowego sąsiada. Jednak dzięki odpowiednio smukłemu filarowi Mickiewicz okazał się być wyższym, nie łamiąc przy tym w żadnym razie carskich wytycznych.

Kolorowa pocztówka. Rysunek Pomnika Mickiewicza.  W tle budynki.
Pocztówka z 1913 roku przedstawiająca pomnik Adama Mickiewicza, Zbiory Pocztówek

Powojenne dzieje pomnika

Oryginalnemu dziełu Godebskiego nie było dane doczekać do czasów nam współczesnych. W 1944 roku Niemcy zniszczyli pomnik, dewastując i demontując figurę, by następnie jej fragmenty wywieźć do Rzeszy. Na skwerze pozostał jedynie uszkodzony kikut cokołu. I choć miasto było wówczas jednym wielkim rumowiskiem, to postać Mickiewicza przy Krakowskim Przedmieściu przez ponad 40 lat stała się nieodłączną jego cechą. Gdy rozpoczęła się odbudowa stolicy jednym z ukutych wówczas haseł stało się twierdzenie -„nie ma Warszawy bez pomnika Mickiewicza”.

Adam Mickiewicz był obok Zygmunta III Wazy i Mikołaja Kopernika, postacią, której pomnik przywracano i rekonstruowano w pierwszej kolejności. Nie było to zadanie łatwe. Z pierwowzoru udało się odnaleźć jedynie głowę i fragment korpusu, co uniemożliwiało renowację oryginału. Podjęto się żmudnej pracy odtworzenia figury od podstaw, choć pojawiały się głosy, by nie odtwarzać oryginału, a stworzyć zupełnie nowy projekt. Szczęśliwie przeważyli zwolennicy pierwszej opcji.

Tym razem powołano Komitet Odbudowy Pomnika pod przewodnictwem ówczesnego prezydenta Warszawy, Stanisława Tołwińskiego. Za pośrednictwem Społecznego Funduszu Odbudowy Stolicy w lipcu 1948 roku ogłoszono zbiórkę datków. Potrzebne środki  komitet zdobył równie sprawnie jak jego poprzednik z końca XIX wieku.

Nie była wielkim zaskoczeniem decyzja, iż nie może być lepszej i bardziej symbolicznej daty na oficjalne przywrócenie  pomnika niż 24 grudnia – tym razem roku 1949. Tu jednak podobieństwa do efektywności i sprawności działań poprzedników kończą się. Mimo, iż robotnicy na każdym etapie prac dawali z siebie wszystko, terminu nie udało się ostatecznie dotrzymać.

Nie pomógł fakt, iż by przyspieszyć prace, pomnik odlano nie w całości, a w osiemnastu częściach. Do ich wykonania użyto m.in. materiału ze spiżowej głowy Goeringa, która w tym czasie wraz z rewindykowanymi z Niemiec dokumentami przybyła, jako niespodziewany dodatek, w jednej z zawierających je skrzyń.

Do 23 grudnia  udało się co prawda ustawić pomnik na cokole. Pozostał jednak jeszcze szereg pomniejszych, a niezbędnych do wykonania prac. W związku z tym zapadła decyzja o przesunięciu  ceremonii na dzień 17 stycznia 1950 roku, będący piątą rocznicą wyzwolenia Warszawy. Rocznicę  urodzin Mickiewicza uświetniono jedynie wmurowaniem w cokół monumentu aktu erekcyjnego. W jego treści znalazło się m.in. następujące stwierdzenie:

W Adamie Mickiewiczu czci Polska Ludowa swojego największego poetę narodowego i rewolucjonistę, gorącego patriotę, zwiastuna i bojownika o braterstwo wolnych narodów słowiańskich”.

Jednak największy poeta i rewolucjonista również 17 stycznia 1950 roku nie doczekał się oficjalnego przywrócenia swego pomnika. Kolejny raz nie udało się dotrzymać terminu. Ostateczna datę wyznaczono na 28 stycznia, a uroczystość wpisano w ramy zakończenia Roku Mickiewiczowskiego. 

Tym razem nie było ciszy, specjalną przemowę ułożył i wygłosił poeta Władysław Broniewski. Co więcej, w następnej kolejności głos zabrał sam prezydent Bolesław Bierut, mówiąc długo i wzniośle. Tylko Mickiewicz znów milczał, jak 24 grudnia 1898 roku. Kolejny raz w milczeniu przyglądał się otaczającym go zdarzeniom i tłumom.