16.04.2021 / Aktualności, Spacery warszawskie
Nadwiślańska dżungla na Młocinach
Bliskość rzeki to wyjątkowe bogactwo mieszkańców stolicy. Nadwiślańskie tereny obfitują w ciekawe przyrodniczo miejsca, które stwarzają możliwość obserwacji wielu gatunków roślin i zwierząt.
Dla tych, którzy chcą spróbować swoich sił w wypatrywaniu największego z polskich ptaków drapieżnych – bielika, są ciekawi kto zamieszkuje norki w przybrzeżnych skarpach czy lubią klimaty niczym z „Władcy pierścieni” przygotowaliśmy spacer po warszawskich Młocinach. Duża część trasy wiedzie wzdłuż Wisły, ale spokojnie, tym razem nie będzie potrzebny żaden specjalny ekwipunek, pamiętajmy jednak, aby zabezpieczyć się przed kleszczami.
Trasa składa się ze ścieżki przyrodniczej z nagraniami przygotowanymi przez edukatora Grzesia Stopę. Część przyrodnicza oznaczona jest na mapie kolorowymi pinezkami.
Spacer zaczyna się i kończy w Parku Młocińskim, przy którym znajduje się parking samochodowy. Docierając na miejsce startu komunikacją miejską należy wysiąść na przystanku Dzierżoniowska.
Na spacer możesz spokojnie wybrać się ze swoim czworonożnym przyjacielem.
Czas trwania: 2,5h
Dla kogo: dla nieustraszonych młodych odkrywców i ich trochę starszych towarzyszy
Jak się przygotować:
-weź ze sobą słuchawki, naładowany telefon i powerbank
-ubierz się ciepło
-załóż wygodne, wodoodporne buty lub kalosze
-zabierz termos z gorącym napojem
I ruszaj!
Teren, który obejmuje spacer, od dawna był ceniony jako niezwykle atrakcyjny przyrodniczo. Już sama nazwa wsi położonej na obszarze dzisiejszych Młocin odnosiła się do słów młoka, młaka, które oznaczały moczar, bagno, mokrą łąkę.
Puszcza Młocińska była częścią pradawnej Puszczy Mazowieckiej. Na jej obszarze w XVI wieku założony został królewski zwierzyniec, a w XVIII wieku powstał tu Pałac Brühla na Młocinach otoczony parkiem krajobrazowym wraz z własnym zwierzyńcem.
1. Łęgi nad Wisłą - korytarz dla zwierząt
Stoimy na wale przeciwpowodziowym. Po jednej stronie mamy łęgi czyli las porastający zalewane brzegi rzeki, mnóstwo połamanych wierzb, topól oraz klonu jesionolistnego. Też widzimy tutaj pnącza oraz dużo krzewów. Taki krajobraz trochę przypominający dżunglę. Po drugiej stronie las liściasty z domieszką świerka, trochę mniej żyzny, ale również dość stary z wieloma martwymi drzewami. Te lasy, które porastają oba brzegi Wisły i przechodzą przez w zasadzie całą Warszawę to jest wielki skarb. To jest niezwykle istotne, bo nie tylko chodzi o zwierzęta, które w tych lasach mieszkają, rośliny czy grzyby, ale też bardzo ważne jest to, że one stanowią tzw. korytarze migracyjne. Czyli pozwalają zwierzętom z północy przechodzić przez Warszawę na południe, a z południa na północ. Czyli miasto, które generalnie rzecz biorąc najczęściej jest bardzo poważną przeszkodą dla wędrówek zwierząt w przypadku Warszawy daje tym zwierzętom możliwość migrowania. Tymi łęgami, tymi lasami porastającymi brzegi rzeki do miasta dostają się m.in. sarny, które też z resztą można tutaj spotkać i które w ten sposób chociażby potrafią przyjść do Łazienek, gdzie nieraz sarnę można spotkać. To jest też bardzo ważne miejsce przemieszczania się dzików, jeleni, łosi, albo lisów. Wszystkie te zwierzęta możemy spotkać w Warszawie.
2. Dzięcioł duży
Jesteśmy w miejscu, w którym znajduje się dużo martwych sosen, które są bardzo atrakcyjnym źródłem pożywienia dla wielu ptaków. Patrzę sobie teraz na pełzacza, który łazi sobie po korze sosny. Ale to co słyszycie być może w tle za mną, to są werble dzięciołów dla których sosny martwe są ważnym źródłem pokarmu, a także sposobem na wabienie partnerów. Pokarmem oczywiście są bezkręgowce, które żyją w drewnie i pod korą martwych sosen. Możecie zobaczyć, że kora tych sosen jest podziurkowana jakby dziurkaczem. Jeżeli dobrze się im przyjrzycie to zobaczycie też dziuple. Natomiast ten głos, ten werbel, to jest odpowiednik piosenki śpiewanej przez ptaki śpiewające, wróblowe. Dzięcioły nie potrafią śpiewać, natomiast ogłaszają, że to miejsce należy do nich i zwabiają samiczki poprzez takie łomotanie. I ten werbel jest charakterystyczny dla gatunku, taki krótki, szybki werbel, jaki tutaj za mną słychać, to jest głos dzięcioła dużego. Naszego najpospolitszego dzięcioła.
3. Bielik
Miejsce do którego dotarliśmy świetnie nadaje się do obserwacji ptaków wodnych, ale jest to również miejsce w którym można dostrzec na niebie lub w okolicach wody bielika. Bielika, łatwo odróżnić od innych ptaków drapieżnych po wielkości. To jest nasz największy ptak drapieżny. Jeśli widzicie go daleko, szybującego na niebie, to zwracają uwagę prostokątne w zasadzie skrzydła i mała w stosunku do wielkich skrzydeł głowa i ogon. Jeżeli będziecie go widzieć bliżej, no to odróżniacie go dzięki białemu ogonowi. Przy ogólnie brązowym ubarwieniu ciała ten biały ogon występuje u postaci dorosłych, trochę trudniej jest go zauważyć u młodych. No i on ma też charakterystyczny wielki dziób. Bielika najłatwiej spotkać nad rzekami i w pobliżu innych zbiorników wodnych. On najchętniej żywi się rybami, które łowi lotem ślizgowym, zanurzając w wodzie jedynie szponiaste łapy, którymi wyciąga ryby pływające przy powierzchni wody. On potrafi też polować na ptaki wodne oraz na mniejsze ssaki występujące w pobliżu zbiorników wodnych: norka, wydra, tchórz czy piżmak. Najczęściej poluje z zaskoczenia, czatując na czubku jakiegoś wysokiego drzewa. Bieliki również często żywią się padliną, im młodsze tym chętniej, bo jeszcze nie są tak sprawnymi łowcami. Bielik również z racji swojej wielkości chętnie odbiera zdobycz innym ptakom, które już coś upolowały. Ten rodzaj kleptomaństwa jest charakterystyczny dla tych, który są duzi i mogą zastraszyć innych. Bielik nam się może kojarzyć z naszym godłem, jednakowoż tak jak już opisałem we wstępie bielika, jest to brązowy ptak, jedynie z białymi sterówkami ogona. Tymczasem taki biały orzeł, jak ten w godle naszego kraju – no cóż, taki gatunek nie występuje. Chociaż jakiś albinotyczny orzeł, bądź bielik, mógł się kiedyś pojawić no i na pewno tego rodzaju zwierzę musiało zrobić kolosalne wrażenie, a tym samym stanowi dobry symbol majestatu i powagi.
Przystań Młociny
Przystań pasażerska położona na skraju Parku Młocińskiego na 525 kilometrze rzeki. Wyposażona jest w umocnione nabrzeże pozwalające na cumowanie jednostek pasażerskich. W pobliżu przystani znajduje się też niewielka plaża. Można do niej dotrzeć Nadwiślańskim Szlakiem Rowerowym.
Przystań uruchomiona została na pocz. XX wieku i służyła głównie do cumowania parostatków przewożących warszawiaków udających się na wypoczynek na Bielany i Młociny. Przestała być używana, gdy uruchomione zostały alternatywne sposoby dotarcia takie jak kolej czy tramwaj. Przystań odremontowano w 2016 i uruchomiono letnie rejsy krajoznawcze po Wiśle, odchodzące z nowej przystani.
4. Bobry
Znajdujemy się w miejscu, gdzie bobry ścięły drzewo – topolę i widać na jej drewnie wyraźne ślady zębów, więc możemy zobaczyć jakiej szerokości ma zęby bóbr. Pod miejscami żerowania widzimy wiele fragmentów ściętej kory, co wskazuje na to, że bóbr aż tak bardzo nie interesuje się jedzeniem kory tego drzewa, ile jedzeniem tej warstwy, tkanki, która się znajduje między korą tego drzewa, a jasnym drewnem. To jest łyko czyli tkanka przewodząca cukry z korony drzewa, wyprodukowane przez liście, w dół do korzeni. Jest to tkanka wypełniona cukrem, w związku z tym jest najbardziej atrakcyjna dla zwierząt wielu gatunków, w tym dla bobrów. Widzimy również, że bobry poobcinały różne drobne gałązki z korony tego drzewa. Te gałązki one później wykorzystują do budowania swoich konstrukcji. Samych pni nie wykorzystują, bo pnie są za duże żeby mogły je przenieść. No i taka konstrukcja znajduje się tutaj bardzo niedaleko. Możemy przejść kilka kroków w stronę rzeki i nad samym brzegiem rzeki widzimy dość mocno poharataną przez bobry wierzbę, która się tak pochyla nad wodę. Pod tą wierzbą znajduje się nora bobrów. A jeżeli byśmy zeszli pod samą wierzbę to tam zobaczycie wlot nory. A te patyki, które bobry ścinają z powalonych drzew, one wykorzystują na przykład do maskowania takich kanałów wentylacyjnych, dzięki którym powietrze dostaje się do ich nory. Możecie tutaj zobaczyć takie pryzmy pościnanych badyli, czyli nawet w momencie w którym tutaj stoicie bobry tam sobie siedzą i pewnie się nawet trochę tym denerwują tym, że się tu znajdujecie.
5. Czyje to gniazdo?
Jeśli dobrze poszukacie w tej okolicy, to powinno wam się udać znaleźć gniazdo. Gniazdo położone na niewielkim, położonym krzewie. Spróbujmy się zastanowić czyje to może być gniazdo? Sądząc po wielkości jest to średniej wielkości ptak, pewnie wielkości gołębia, może trochę mniejszy. Gniazdo jest zbudowane z gałązek, z trawy, z odrobiną piór. Natomiast w środku wyłożone jest taką zaprawą zrobioną ze sklejonych śliną kawałeczków drewna i kory. Ta wyściółka wewnątrz gniazda jest taką cechą, na podstawie której możemy określić, że gniazdo to zbudował drozd śpiewak. Jest to jeden z najczęściej występujących w naszym kraju drozdów. W Warszawie jeszcze częściej można spotkać kosa, który należy do tej rodziny ptaków. Znaczna część ptaków śpiewających, które składają jaja i wyprowadzają lęgi w Polsce to ptaki migrujące. Do nich należy też drozd. Czyli żeby takie misterne gniazdo zbudować i złożyć w nim jaja para drozdów przylatuje do Polski, a zimną porę roku spędza w krajach południowych. Czemu ptaki w ten sposób migrują? Przecież to wymaga straszliwie dużo wysiłku i naraża je na mnóstwo niebezpieczeństw w trakcie takiej drogi. Jeżeli one wykonują taką ogromną pracę, to musi to być bardzo opłacalne. Dlatego, że w Afryce czy w innych krajach południowych, gdzie nasze ptaki lęgowe zimują, co prawda jest dużo pokarmu przez cały rok, ale jest też ogromna konkurencja innych gatunków. Natomiast tu, na północy, w lecie pokarmu jest mnóstwo, natomiast zimy są surowe i nie utrzymałyby takiej wielkiej liczby ptaków. Więc one przylatują tutaj na gody i na lęgi, bo wtedy mają pokarm do karmienia swoich dzieci, a potem wracają do zatłoczonej Afryki. Gdzie co prawda pokarmu już nie ma tak dużo, ale też nie ma aż tak wielkich potrzeb pokarmowych, kiedy chodzi tylko o przetrwanie tej pory roku. A wracając do gniazda, jeżeli je znajdziecie, to nie ruszajcie go proszę, bo chociaż drozdy złożyły już tam jajka i to gniazdo nie będzie im już do niczego potrzebne, to może się przydać dla kolejnych spacerowiczów.
6. Kto tu buchtuje?
Zwróćcie uwagę na to, że te łąki są w wielu miejscach tak zryte, skopane. I to jest oczywiście robota dzików, które buchtują w celu poszukiwania pożywienia schowanego pod ziemią. Na przykład larw owadów, korzeni czy kłączy i bulw roślin. Dziki są zwierzętami wszystkożernymi, bardzo inteligentnymi, jest to…, ta inteligencja jest im potrzebna w poszukiwaniu tego różnorodnego, ukrytego często pokarmu. Żyją w takich grupach kierowanych przez najstarszą samicę. W grupach, które się składają z innych samic oraz z dzieciarni. Natomiast samce, odyńce wędrują najczęściej osobno. Kolejnym śladem działalności dzików, który możecie tutaj spotkać są paprzyska. Takie paprzysko możecie znaleźć jeśli wejdziecie do tego lasu, który tutaj widać w okolicy. Tych paprzysk jest kilka. One nie są zaznaczone, bo to wymagałoby przedzierania się przez gęstą roślinność, ale jeżeli ktoś ma ochotę, to warto poszukać. Paprzyska to są miejsca w których dziki wchodzą do wody, do błota, tam się tarzają, a później ocierają się o drzewa i w ten sposób pozbywają się pasożytów, które razem z zastygłym na ich sierści błotem odrzucają wcierając to błoto w korę drzewa. Dzików w miastach jest dużo z kilku powodów. Po pierwsze miasta się rozrastają, więc wchodzą na tereny, które pierwotnie były dzicze, ale one też robią wycieczki do centrów miast, ponieważ miasto jest pełne pożywienia, które dziki z przyjemnością wydłubują sobie ze śmietników chociażby. To oczywiście rodzi konflikty. Dziki, są zwierzętami, które potrafią zachowywać się agresywnie, zwłaszcza jeśli jest to samica z młodymi, która broni swego potomstwa, ale generalnie ten zwierzak nie jest znany z częstych ataków.
7. Nawłoć
W tym miejscu widzimy całe łany nawłoci kanadyjskiej. Rośliny, jak sama nazwa wskazuje, pochodzącej z Ameryki Północnej, która świetnie się zaaklimatyzowała w warunkach Europy Środkowej i stanowi tutaj roślinę inwazyjną ponieważ wypiera rodzime gatunki roślin. I w miejscach przekształconych przez człowieka nawłoć przejmuje takie miejsce i w zasadzie tworzy taką…, takie monokulturowe pole w którym mało jaka roślina naszej flory może się, może sobie znaleźć jeszcze miejsce. Nawłoć pięknie wygląda zimą i wczesną wiosną, kiedy zeszłoroczne łodygi z malutkimi, szarymi, czepiającymi się ubrań owockami wybijają ze śniegu. Natomiast latem i jesienią nawłoć kwitnie na żółto. To, że kwitnie tak późno, bo ona potrafi kwitnąć aż do listopada, sprawia, że jest rośliną miododajną, bardzo ważną dla pszczół i innych zapylaczy, które nadal często są aktywne jesienią. Ponieważ jest obecnie cieplej niż było kiedyś, a rodzime nasze gatunki najczęściej nie kwitną tak późno. W tych monokulturach nawłociowych mogą się również schować różne gatunki zwierząt na przykład dziki, sarny, bażanty, lisy, czy inne gatunki, o których już opowiadałem podczas tych naszych spacerów. Tak więc jak widać, jak to często z roślinami obcego pochodzenia bywa, jej obecność w Polsce ma również zalety.
8. Norki w brzegu
Jeśli zejdziecie ze skarpy w dół, nad samą rzekę – to może być strome i dosyć ryzykowne, więc uważajcie – możecie tam zobaczyć, że w tym brzegu jest wiele takich jamek. To są gniazda naszej najrzadszej jaskółki, jaskółki brzegówki. Ona, tak jak i drozdy, o których jest inne nagranie na tym spacerze, jest ptakiem migrującym. Przylatuje wiosną, żeby zakładać gniazda i lęgi. Gniazda zakłada w takich wykopanych przez siebie norkach. Te norki są bardzo długie. One mają nawet 50-60 centymetrów długości, więc naprawdę trudno jest jakiemukolwiek drapieżnikowi dostać się do złożonych tam jaj. Do środka taka brzegówka wkłada mnóstwo piór, różnych ptaków, chociażby gęsi czy kaczek. Brzegówka jest w przeciwieństwie do innych naszych jaskółek ptakiem rzadszym, dość zagrożonym, ponieważ tego typu miejsca są regularnie niszczone. Rzeki są regulowane i tym samym znikają takie podmywane brzegi. A drugim miejscem w którym te jaskółki się gnieżdżą są różne żwirownie czy małe kopalnie, które są zasypywane i też niszczone są w nich te gniazda. Jeśli słuchacie tego nagrania wiosną lub latem, to bardzo proszę nie wkładajcie do środka rąk, żeby sprawdzić, czy mam rację, bo możecie bardzo niepokoić te ptaki i przeszkodzić im w lęgach.
9. Czerwone drzewa
Na pewno zwróciliście uwagę na kolor kory tych topoli, które tutaj rosną. One wszystkie są czerwone, ciekawe czemu? Zaraz spróbuję Wam na to pytanie odpowiedzieć. I zobaczcie, że one są porośnięte całym mnóstwem różnych istot – są mchy, są porosty. Najczęściej te drzewa są porastane dwoma takimi częstymi gatunkami porostów: żółtym złotorostem oraz szarym pustułką pęcherzykowatą. Te porosty to jest symbiotyczny organizm, który się składa z grzyba oraz z glona i który rośnie na korze, tak jak i mech. Dlatego, że co prawda te warunki tutaj są trudne – nie ma gleby z której łatwo można pozyskiwać substancje mineralne i jest też mało wody, bo ona się pojawia tylko wtedy, kiedy jest jakaś poranna wilgoć czy by spadł deszcz – ale za to nie ma tutaj takiej konkurencji jak na ziemi. No, ale czemu ta kora jest czerwona? Ta czerwona kora to jest efekt porośnięcia tego drzewa glonem, czyli takimi bardzo niewielkimi, mikroskopijnej wielkości organizmami, które przeprowadzają fotosyntezę. Jest im w zasadzie wszystko jedno na czym rosną, mogą rosnąć na korze przeróżnych drzew. Natomiast najważniejsze dla nich jest, żeby tam była wilgoć. W związku z czym spotykamy je najczęściej albo po północnej stronie drzewa, albo po tej stronie, która jest nachylona w kierunku ziemi i jest najmniej poddana działaniu promieniowania słonecznego. Te glony są czerwone ze względu na obecność w nich karotenów, które znamy również z koloru marchewki.
10. Stara wierzba
Przed wami wierzba krucha. Wierzba krucha rośnie rozłożyście wyciągając gałęzie na boki, a ze względu na swoją kruchość również pęka w wielu miejscach i wytwarza wiele różnych dziupli i zakamarków. Ta magiczna aura wierzby kruchej sprawia, że możemy ją spotkać w wielu bajkach czy książkach fantasy. Tu przychodzi mi do głowy Stara Wierzba ze Starego Lasu we „Władcy pierścieni”, która zamyka hobbity w swojej wielkiej dziupli i nie chce ich wypuścić, dopiero Tom Bombadil jest w stanie ją przekonać, by biedne hobbity wypuściła. Taka stara wierzba stanowi cały ekosystem. Możemy sobie wyobrazić ile tutaj może rosnąć mchów czy porostów, a także jak wiele różnych gatunków owadów może się chować w zakamarkach jej kory. Tak jak na nią patrzę to od razu sobie mogę wyobrazić również jakąś sowę odpoczywającą na jednej z jej wielkich ramion.
11. Wiązy
W tej części lasu możemy spotkać wiązy, a tak dokładnie wiąz szypułkowy. Rozpoznacie je po bardzo specyficznych, charakterystycznych korzeniach, które są takie spłaszczone i bardzo szeroko rozchodzą się od pnia w kierunku ziemi. Te drzewa rzadko widujemy w lasach. A jest to spowodowane tym, że na początku dwudziestego wieku wiązy zaczęły masowo obumierać z powodu choroby, którą nazwano holenderską chorobą wiązów lub grafiozą. Ta choroba jest powodowana przez grzyba, który pochodzi z centralnej Azji i który w jakiś sposób dotarł do Europy i zaczął masowo zabijać wiązy. Skąd ten grzyb się w tych wiązach bierze? No on jest przenoszony przez owady – przez chrząszcze z rodziny kornikowatych, które nazywamy ogłodkami. I te ogłodki tak, jak i inne korniki żyją w łyku drzew. Podobnie jak i wiele innych gatunków korników ogłodki tak naprawdę żywią się w dużej mierze grzybami, strzępkami grzybów, a nie samymi tkankami roślinnymi. W tym przypadku tym grzybem, którym żywią się ogłodki jest między innymi grzyb, który zabija wiązy. Ten grzyb ma lepkie zarodniki, które przyklejają się do ciała korników i wtedy kiedy one wylatują w poszukiwaniu kolejnych drzew do zainfekowania, przenoszą razem ze sobą takiego pasażera na gapę, którym one się żywią, ale który jednocześnie zabija drzewo, które jest niezbędne tym kornikom do życia. Na szczęście ostatnimi czasy grafioza trochę wyhamowała, a poza tym zwiększa się liczba w naszych lasach wiązu górskiego, który jest stosunkowo na grafiozę odporny. No i dobrze, bo to zawsze jednak miło, kiedy w lesie spotyka się różnorodność drzew.
Dziękujemy za skorzystanie z naszej propozycji i zapraszamy do spacerowania kolejnymi wyznaczonymi przez nas trasami. Na każdej z nich czeka wiele warszawskich ciekawostek przyrodniczych.
Ciekawostki z wilanowskiej plaży
Wciągająca wyprawa na mokradła Wawra