fbpx

Używamy plików cookies do zbierania informacji dotyczących korzystania z serwisu Muzeum Warszawy i jego oddziałów. W każdej chwili możesz zablokować obsługę plików cookies w swojej przeglądarce. Pamiętaj, że zmiany ustawień w przeglądarce mogą ograniczyć dostęp do niektórych funkcji stron internetowych naszego serwisu.

pl/en
Aktualności

13.12.2023 / Aktualności, Muzeum Warszawskiej Pragi, Rzemiosło na Pradze, Wykonane na prawym brzegu. Rzemieślnicy

Szyld z litego drewna

Szyld z litego drewna

Wywiad z Natalią Fornalską, połową firmy Ślusarnia Stalowa (slusarniastalowa.pl). Rozmawia Katarzyna Chudyńska-Szuchnik.

Ślusarnia Stalowa: instagram.com/slusarniastalowa, facebook.com/slusarniastalowa/.

Chciałam zacząć rozmowę od Twojego postu sprzed dwóch lat. Warto go zacytować.

„Czy wiecie, że 50% Ślusarni Stalowa to ja – Natalia? Odpowiadam za prawie wszystkie ślusarniane projekty, za tworzenie technologii, wizualizację, frezowanie materii wszelakiej, a także szlifowanie Waszych stalowych zamówień. Nie jestem jedyną kobietą, której miejsce pracy to warsztat pełen wiórów i opiłków. Dlaczego zatem na standardzie nie ma roboczych ubrań zarówno męskich, jak i kobiecych? Dlaczego rękawice spawalnicze zaczynają się od takiego rozmiaru, że zsuwają mi się z dłoni? Buty robocze ze stalowymi wkładkami są na mnie zawsze za duże! Marzy mi się pełen asortyment fajnych kobiecych ubrań roboczych i przyłbica spawalnicza w kwiatki. Z kolei w fartuchach i rękawicach kuchennych mogę przebierać do woli. Ubrania warsztatowe dla kobiet! Medal dla firmy, która wreszcie wprowadzi pełen asortyment!”

Napisałam wtedy pod wpływem oferty jakiejś sieciówki, która zamieściła zdjęcie z ubraniami warsztatowymi dla mężczyzn, były tam między innymi rękawice spawalnicze. I obok oferta – rękawiczek do pracy w ogrodzie – dla kobiet.

Więc owszem, mogę sobie kupić rękawiczki na swój rozmiar, ale będą w kwiatuszki albo w listki i nie będą nadawały się do pracy w warsztacie, gdzie mam do czynienia z elektronarzędziami i obróbką różnych materiałów. A ja potrzebuję mocniejszych rękawiczek, wzmocnionych protektorami, które dobrze przylegają do dłoni i chronią nadgarstek. Małe rozmiary zdarzają się niezwykle rzadko. Na spawalnicze nie mam co liczyć. 

Jak sobie radzisz?

Niedawno kupiłam ochronne słuchawki, pasowały, bo były zaprojektowane dla dzieci, a ja mam niedużą głowę. No i są w kolorze różowym. Znalazłam też jednego jedynego producenta rękawic, który ma bardzo małe rozmiary. Gdy mi się zniszczą, to zawsze jadę do tego sklepu. W ostatnich latach pojawiło się więcej ubrań roboczych zarówno kombinezonów, jak i kurtek, spodni czy nawet pasów narzędziowych w szerszej gamie rozmiarów. Są też buty z dodatkowymi wzmocnieniami.

A gdyby firma produkująca ubrania robocze chciała wypuścić kolekcję dla kobiet, to jakie byłyby Twoje życzenia?

Chciałabym skórzane rękawiczki spawalnicze w moim rozmiarze. I dopasowaną, taliowaną kurtkę, taką sięgającą bioder, z możliwością regulacji w pasie, z dużą liczbą kieszonek. I zwykłą bluzę roboczą z drelichu.

Niekoniecznie w kwiatki i panterkę?

Niekoniecznie, ale takie printy są mile widziane.

Akcesoria i narzędzia stworzone dla kobiet pokazywała artystka Olga Micińska na wystawie „Gildia” w Galerii Rynek 30 Muzeum Warszawy w 2022 roku.

Olga, która sama pracuje w drewnie, zaproponowała także utworzenie cechu kobiet rzemieślniczek. To był pomysł z pogranicza political fiction, ale zastanawiam się, na ile byłby interesujący dla kobiet pracujących w rzemiośle. Masz koleżanki, które prowadzą warsztaty?

Nie mam koleżanek, które pracowałyby w podobnym fachu. Za to dużo dziewczyn para się jakąś pracą stolarską, próbuje swoich sił w renowacji mebli itd. To jest super. Myślę, że takie zrzeszanie się mogłoby być fajną inicjatywą, na przykład wymieniane się doświadczeniami takimi jak borykanie się z facetami, którzy nigdy nie uznają naszych kompetencji… Albo je podważają…

Dużo kobiet boi się tego rodzaju pracy, bo wydaje im się, że sobie nie poradzą, nie będą wiedziały, o co chodzi. A przecież wszystkiego można się nauczyć, nawet z internetu. Praktycznie każdej obróbki. 

Zderzyłaś się z tradycją, która dobrego fachowca widzi tylko w mężczyźnie? Zwłaszcza w tak zwanych brudnych rzemiosłach?

Czasami muszę przebijać się przez męską ścianę, żeby udowodnić, że wcale nie jestem gorsza w tym, co robię, albo że rzeczywiście to robię…

W rozmowach z klientami czy przy kupowaniu materiałów na składzie?

Gdy kupujemy materiały z Markiem [mężem – przyp. red.], to zdarza się, że wzbudzam sensację, bo zwykle jestem jedyną kobietą, która się pojawia i jeszcze uczestniczy w rozmowie, i pyta o coś fachowym nazewnictwem.

Była kiedyś taka fabryka narzędzi skrawających, w której używali stwierdzenia: „Przyjechali ci państwo po zamówienie, no ten pan ze swoją żoną”. Byliśmy „panem z jego żoną”.

Zdarzyło nam się też parę takich sytuacji przy montażu szyldów, że klienci mówili: „O, ładny szyld pan zrobił”, a tak się złożyło, że Marek miał pięcioprocentowy udział w jego wykonaniu. Większością zajęłam się ja, bo akurat mamy podział obowiązków. Ja nie umiem spawać, ale obróbką stali czy innych materiałów zajmuję się na co dzień. Przy montażu słyszałam też: „Na pewno chce pani wchodzić na tę drabinę!?”, „Nie spadnie pani?!” albo „Niech pani wejdzie na kawę, zostawi chłopu robotę”.

I co odpowiadasz?

Nie obrażam się na takie rzeczy. Najczęściej się uśmiecham, traktuję to jako formę żartu. Każdy ma jakieś przeświadczenia albo wychował się w czasach, gdzie podział ról był bardziej sprecyzowany.

I Ty go zaburzasz. A jak się przedstawiasz?

Najczęściej mówię, jestem Natalia, jestem ślusarzem.

Nazwa naszego warsztatu jest trochę zaczepna, bo Ślusarnia Stalowa wzięła się z tego, że jesteśmy na ulicy Stalowej, ale też dlatego, że pracujemy w stali i faktycznie robimy sporo rzeczy ślusarskich, aczkolwiek nie tych, które najczęściej kojarzą się ze ślusarzem. Nie dorabiamy kluczy i nie otwieramy awaryjnie zamków.

Historycznie występował podział na rzemiosła czyste, takie jak tkactwo, krawiectwo, i w tych zawodach mamy nawet utarte feminatywy – tkaczka, krawcowa. Ale w Twoim zawodzie feminatywu nie ma, prawda?

No właśnie. Od dawna się zastanawiam, jak brzmi kobieta ślusarz. Ślusarka to jest przecież zespół balustrad [śmiech], na przykład wszystkie balustrady, które są na budynku. Natomiast ślusarzowa po polsku kojarzy się z żoną ślusarza. A kim jest kobieta, która wykonuje ten zawód? Ja do tej pory nie wiem. I nie potrafię sobie odpowiedzieć na to pytanie. Nie ma tego słowa w języku polskim. 

Chciałam Ci przeczytać fragment broszury o nauce ślusarstwa dla czeladników wydanej przez Centralny Związek Rzemiosła w latach 70. XX wieku. Dotyczy wymagań stawianych uczniom:

„[…] kandydaci do tego zawodu muszą odznaczać się prawidłową budową ciała, dobrym wzrokiem i słuchem, dobrą sprawnością i wytrzymałością fizyczną. Dyskwalifikują kandydatów do zawodu ślusarza usługowego takie właściwości jak: nerwowość, daltonizm, kalectwo uniemożliwiające wykonywanie zawodu […]”.

I na końcu mamy stwierdzenie:

„Dla dziewcząt nie ma w zasadzie żadnych innych przeciwwskazań w tym zawodzie”.

Co Ty na to?

Jestem nerwowa i mam słaby wzrok [śmiech], a mimo wszystko wykonuję ten zawód i jeszcze sobie palców nie poucinałam. Ale faktycznie nerwy na wodzy się przydają, bo szlifierka nie wybacza błędów. Jedno omsknięcie ręki i można sobie zrobić poważną krzywdę, więc tutaj naprawdę trzeba być skupionym albo nie brać tego narzędzia, jeśli jesteś zdenerwowana. Na pewno, tu mąż będzie ze mnie dumny, na pewno pośpiech nie popłaca w tej pracy, aczkolwiek ja jestem raczej z tych szybszych, zawsze mi się wszędzie śpieszy.

Chcesz efektu?

To też! W ogóle jestem niecierpliwa z natury. Ale właśnie w pracy staram się ujarzmić ten pęd, może dla mnie pracowanie na warsztacie jest terapeutyczne, bo są pewne rzeczy, których nie przeskoczę, na przykład jak mi się coś frezuje na frezarce, to musi ileś godzin trwać, nie mam na to żadnego wpływu.

Wyfrezować, czyli wyciąć?

Wyciąć, wygrawerować, wyżłobić, różne procesy zachodzą na frezarce. Generalnie akurat przy frezarce to tylko stoję i pilnuję, żeby nie stało się coś nieprzyjemnego, na przykład żeby się nic nie zaczęło palić albo żeby frez nie pękł. Muszę to kontrolować. Mogę wciągać wióry i na tym polega moja praca, więc czasem jest żmudna. Na przykład wczoraj ten podkład pod szyld musiał frezować się kilka godzin. Ale za to dziś rano mogłam go wziąć i montować całość. Jeśli się odpowiednio wcześniej wstanie, wypije mocną kawę, to można naprawdę szybko dużo rzeczy zrobić: polutować, pociąć i poskładać to wszystko, nawet w dwie godziny.

Ten szyld, który lutowałaś dziś rano, ma kształt korony. Dla kogo powstał?

Będzie wisiał nad bramą wjazdową do Winnicy Rajskiej w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Ma ledowe neony i tło ze spienionego PVC. 

Czyli musiałaś połączyć te dwa komponenty.

Tak, najpierw frezowaliśmy podkład, robiliśmy rowki na odpowiednią szerokość, a potem się to wszystko wkłada do środka. I do każdego elementu lutowałam kabel.

Jak technologia zmieniła ten zawód?

Pojawiły się maszyny numeryczne, które wydzieliły dwa zawody: technologa i operatora. Jedna osoba siedzi przy komputerze i projektuje, modeluje element tak, aby komputer przygotował kody, które potem operator wrzuca do obrabiarki. Operator z kolei ustawia wszystkie parametry, materiały i pilnuje, żeby wszystko poszło zgodnie z założeniami. My z maszyn numerycznych używamy tylko frezarki, Marek sam ją sobie skonstruował i do dzisiaj z niej korzystamy, a minęło już osiem lat.

Dużo pracy wykonujesz w domu?

Spawanie, szlifowanie, cięcie stali, więc te rzeczy, które generują iskry, wióry wykonujemy na warsztacie, ale gdy jest coś do polutowania albo do drobnych precyzyjnych prac, gdzie jest mi potrzebne dobre światło i trochę skupienia, to wolę pracować w domu.

Zajmujecie się wyrobami na zamówienie, to raczej ślusarstwo artystyczne niż usługowe. 

Tak, jeśli chodzi o szyldy, projektujemy je od samego początku, czyli szukamy koncepcji, odpowiedniego rozwiązania dla klienta. Robimy też elementy wyposażenia wnętrz. Przez nasze ręce przechodzi dużo nietypowych rozwiązań, na przykład dla Muzeum Marii Skłodowskiej-Curie robiliśmy bardzo fajne gabloty i półki antywłamaniowe, w tym wypadku zgodnie z otrzymanym projektem architektonicznym.

Wśród Waszych realizacji jest bardzo dużo praskich szyldów, na przykład dobrze widoczny napis nad wejściem do Towarzystwa Przyjaciół Pragi na ulicy Stalowej!

To jeden z pierwszych naszych szyldów, zrobiliśmy go na prośbę Piotra Stryczyńskiego, prezesa Towarzystwa. Projektowałam go w kawałku dębu, litym drewnie. Oprócz napisu był jeszcze okrągły herb Pragi, ale został zdjęty na jakieś wydarzenie i dotychczas nie wrócił na swoje miejsce. 

Podejrzewam, że szyldy drewniane nie należą do tych najczęściej wykonywanych? 

Drewnianych realizacji było kilka, ale faktycznie są rzadkie i bardzo specyficzne, może dlatego właśnie do dzisiaj je wykonujemy. Inny szyld na ulicy Stalowej naszego autorstwa należy do baru To Się Wytnie. Wykonaliśmy go w prezencie urodzinowym dla naszego kolegi, właściciela baru. Jest niezwykły również dlatego, że inspirowałam się muralem Kocham Pragę autorstwa topografa Tomka Biernata. Mural Tomka tak mi się spodobał, że zaprosiłam go do współpracy.

Na Stalowej można zrobić wycieczkę szlakiem Waszych szyldów, prawda?

Tak, trochę tego jest, na przykład realizacja dla hotelu Stalowa 52 – jedna jest na zewnątrz, a trochę więcej rzeczy wykonaliśmy do hotelowych wnętrz. Dalej podświetlany kaseton i neon do wnętrza dla Stink Tatoo.

A szyld dla zakładu krawieckiego?

Jest na ulicy Okrzei. Robimy też neony szklane, na stalowym podkładzie. Mamy na koncie neon dla Domu Kultury Praga, a dla Pałacyku Konopackiego wykonaliśmy trójstronny neon, trochę przypominający ten z Muzeum Pragi. Niedawno Urząd Miasta ogłosił konkurs na renowację witryn siedmiu lokali z obrębu Nowej Pragi. Wzięłam w nim udział i trzy moje koncepcje wygrały.

Gratulacje. Jakie to będą miejsca?

Wszystkie na Stalowej: Warszawski Dom Piernika, pracownia krawiecka i restauracja Pod Karpiem.

Jesteście od lat związani z tą ulicą. Obserwujecie, jak się zmienia?

Byliśmy jednymi z pierwszych, którzy zaczęli prowadzić działalność po tym trudnym okresie, kiedy okolica zamarła w związku z budową drugiej linii metra. W końcu lokale użytkowe znalazły najemców, widać efekty remontów. Program rewitalizacji też trochę pomógł, bo ulica stała się ładniejsza, bardziej uczęszczana. Teraz już ciężko gdzieś wsadzić palec, na Stalowej prawie nie ma pustych lokali. Są pracownie artystyczne, rzemieślnicze, galerie. To jest super.

To jest mikroświat?

Cała Praga jest trochę takim mikroświatem, tu ludzie naprawdę się znają. Najlepszym przykładem było Święto Ulicy Stalowej w tym roku. Mieliśmy tam swoje przedsięwzięcie, bo nagraliśmy piosenkę Kawałek bruku wystarczy i nakręciliśmy wówczas teledysk. Przyjechali znajomi wesprzeć nas w kręceniu klipu i byli zdziwieni, że my tutaj wszystkich znamy, że idziemy i z każdej dziury, z każdej bramy, z każdego lokalu, kto się nie wyłoni, to ze wszystkimi się witamy. Tak się jakoś składało, że poznawaliśmy się z wszystkimi nowymi przedsiębiorcami, na Stalowej. Ci „nowi” sami do nas zachodzili albo jak mijałam takie miejsce, to zajrzałam, żeby się przywitać.

Napływ mieszkańców i świeża energia też dobrze robią takim działalnościom.

Mamy nowoczesną, ponadstandardową ofertę, więc dla nas to dobrze, że napływa trochę więcej innych osób. Fajnie też, jak widać energię tętniącą na ulicy, bardzo to lubię. 

Dziękuje za rozmowę.

Rzemieślniczki z Pragi to projekt dokumentacyjny przeprowadzony w 2023 roku w ramach programu Wykonane na prawym brzegu. Rzemieślnicy. Jego bohaterkami jest sześć rzemieślniczek tzw. nowej fali rzemiosła, które prowadzą pracownie po prawej stronie Wisły i znajdują się na Mapach Rzemieślników Pragi Północ lub Pragi Południe: rzemieslnicy.waw.pl.

Projekt składa się z fotografii oraz wywiadów. Krótsze wersje wywiadów dostępne są na stronie Muzeum Warszawskiej Pragi, a dłuższe w zbiorze Archiwum Historii Mówionej.

Autorem zdjęć jest fotografik Marcin Nalepa.

Wywiady przeprowadziła, transkrybowała i zredagowała Katarzyna Chudyńska-Szuchnik.

Redakcja językowa: Urszula Drabińska.

Fotodokumentacja projektu Rzemieślniczki z Pragi została zrealizowana dzięki wsparciu finansowemu m.st. Warszawy w ramach realizacji przedsięwzięć rewitalizacyjnych.